wtorek, 20 maja 2014

Colin Campbell „Królowa”

Colin Campbell, Królowa. Nieznana historia Elżbiety Bowes-Lyon, Znak, Kraków 2013, 640 s.

Fascynująca, ambitna, adorowana przez mężczyzn, skłonna do intryg. Elżbieta, praprababka dziecka księżnej Kate i księcia Williama była niezwykłą postacią. Plotki o tym, że urodziła ją kucharka, nie przeszkodziły Elżbiecie zostać wybranką króla Anglii, Jerzego VI. Po śmierci męża, wbrew tradycji nakazującej wdowie po monarsze usunięcie się w cień, wywalczyła sobie nienaruszalną pozycję na scenie politycznej.

Biografie znanych osób mają to do siebie, że albo są przejmująco nudne, ale utrzymane w tonie niemalże hagiograficznym. Jedną z najnudniejszych biografii jakie przyszło mi czytać był „Danton” Jana Baszkiewicza, z kolei fragmenty książki „Diana: prawdziwa historia” Andrew Mortona i peany na cześć księżnej Walii skutecznie zniechęciły mnie do zapoznania się z całością. Czasami jednak zdarzają się perełki biograficzne, gdzie autor zachowuje dystans do opisywanej postaci i potrafi ukazać nie tylko jego zalety, ale też i wady. Potrafi przy tym przykuć uwagę czytelnika. Tak było w przypadku historii życia Karola Marksa napisanej przez Francisa Wheena. Tak samo zainteresowała mnie też biografia Elżbiety Bowes-Lyon pióra Colin Campbell.
Z jednej strony czułam się jak na herbatce u autorki i ploteczkach o Królowej Matce, z drugiej – wszystkie kontrowersyjne czy niepopularne sądy o żonie Jerzego VI, lady Colin Campbell dokumentowała starannie, odnosząc się do opinii innych osób, czy też źródeł pisanych. Stworzyła opis życia kobiety, która pochodziła ze środowiska, gdzie życie towarzyskie, udzielanie się i nawiązywanie koneksji uważano za pracę. A młoda Elżbieta lubiła się bawić i potrafiła oczarować towarzystwo swym pogodnym usposobieniem i uśmiechem nieschodzącym jej z twarzy.
Przybliżając rodzinę jej przyszłego małżonka, Campbell tworzy barwny acz pełen zazdrości, tradycjonalizmu i konwenansów świat monarchii brytyjskiej za panowania Jerzego V i jej związków z innymi dworami europejskimi. Jedną z mniej chlubnych kart w biografii żony króla, było odwiedzenie władcy od udzielenia azylu rodzinie cara po rewolucji 1917 roku. Królowa Maria w młodości stale upokarzana przez kuzynkę Alicję (wnuczkę królowej Wiktorii i żonę Mikołaja II) zemściła się w ten sposób za doznane zniewagi. Jak skończył car, jego nieodpowiedzialna, rozrzutna i posłuszna Rasputinowi żona oraz piątka ich dzieci, wszyscy wiemy z lekcji historii. Campbell opisuje również zgon Jerzego V, będący ordynarnym morderstwem ukrytym pod płaszczykiem miłosiernej eutanazji dokonanej przez lekarza – lorda Dawsona.
Ale postacią pierwszoplanową pozostaje mimo wszystko Elżbieta Bowes-Lyon. Z biografii dowiadujemy się, dlaczego książę Windsoru (abdykowany Edward VIII) nazywał ją „Kuchareczką”, jakie miała co do niego zamiary młoda Elżbieta, nim poślubiła przyszłego Jerzego VI, jak potrafiła nagle zachorować w czasie miesiąca miodowego i skutecznie odseparować Bertiego od swego łoża, jak doszło do poczęcia obecnej królowej Zjednoczonego Królestwa i jej siostry i dlaczego Wallis Simpson do tej pory postrzegana jest jako awanturnica, która poznała tajniku seksu w chińskich burdelach.
Właściwie nie ma zdjęć, na których królowa Elżbieta Królowa Matka (jedyna osoba zdolna „wcisnąć” dwie królowe do jednego tytułu, jak mawiał o niej z ironią książę Windsoru, dodając, że bratowa ma „paskudny charakter”) nie jest uśmiechnięta. Łagodna i pogodna potrafiła być zazdrosna, zaborcza i pragnęła otrzymywać oznaki uwielbienia od całego otoczenia. Wierzyła, że nie może się mylić. I nawet w chwilach, kiedy ujawniała się jej podwójna moralność odnośnie rozwodników, potrafiła z czarującym uśmiechem uzasadniać swoje zdanie. Ambitna do granic możliwości potrafiła uknuć całą intrygę, by doprowadzić do abdykacji Edwarda VIII i uniemożliwić mu, jako królowi, zawarcie morganatycznego małżeństwa z Wallis Simpson. Dopiero po zrzeczeniu się tronu i wyjeździe z Wielkiej Brytanii, były władca wziął ślub z Amerykanką. Nota bene obie kobiety wiele za sobą łączyło: przywiązały do siebie swoich mężów i swą postawą wymagających acz łagodnych niemalże matek, sprawiły, że zarówno książę Windsoru, jak i książę Yorku (Jerzy VI) patrzyli w nie jak w obraz i byli im posłuszni.
Po śmierci męża, Elżbieta uczyniła wszystko, aby nie dać usunąć się w cień, jak inne królowe wdowy. Pozostała czynna niemalże do końca swego życia. Zajadała się bezustannie czekoladkami i była stale na rauszu, bo alkoholu również sobie nie żałowała. Umiała jednak kontrolować swoje alkoholowe ciągotki i nigdy nie przesadzała. Potrafiła być twarda, bezlitosna i pamiętliwa. Jednakże w sytuacjach kryzysowych była niezastąpiona: reagowała szybko i konkretnie. Stała się uroczą wizytówką Zjednoczonego Królestwa i nigdy nie potrafiła przestać być królową, nawet w najbardziej nieformalnych sytuacjach nie przestawała odgrywać roli życia. To Królowa Matka stała za skojarzeniem małżeństwa ukochanego wnuka z Dianą Spencer – karierowiczką podobną do niej samej, równie ambitną i o równie drapieżnej naturze. Campbell jako jedna z nielicznych ukazuje prawdziwą twarz księżnej Walii, z której tabloidy uczyniły „Królową Ludzkich Serc”, a która w gruncie rzeczy nie była nikim wybitnym.
Czytając „Królową” trudno nie zwrócić uwagi na przykładanie wielkiej wagi do tytulatury, Campbell pisze o niuansach, które w czasach obecnych wydają się dziwacznym spadkiem po epoce, kiedy niemalże cała Europa pełna była królów i książąt. Szczegółowo wdaje się w koneksje łączące poszczególne rody, odnosząc się zaś do arystokracji brytyjskiej jest równie drobiazgowa. Prawdopodobnie cała ta tytulatura więcej mówi Brytyjczykom niż czytelnikom z innych krajów, ale z drugiej strony – stara się być jak najbardziej dokładna, zatem wypisywanie całych rodowodów łatwo jej wybaczyć, tym bardziej że przy okazji ujawnia tajemnice do tej pory skrzętnie skrywane przez arystokratów.
Opisując bogate w wydarzenia życie Elżbiety Bowes-Lyon Colin Campbell nie zapomina podkreślić, że była to osoba wyjątkowa i większość jej działań prowadziła do zmian na lepsze. Mocna i dobra książka. Polecam.
Moja ocena: 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz