czwartek, 1 maja 2014

Jodi Picoult „To, co zostało”

Jodi Picoult, To, co zostało, Prószyński i S-ka, Warszawa 2013, 560 s.

Ludzie doznają różnych strat, wielkich i małych. Można stracić kolejkę, cnotę, pracę. Głowę, serce albo rozum. Można stracić dom na rzecz banku, patrzeć, jak dziecko wyjeżdża na stałe na drugi kontynent, a mąż popada w demencję. Strata to nie tylko śmierć, a żal ma wiele postaci.
Osamotniona Sage Singer, zrozpaczona po śmierci matki, zaprzyjaźnia się ze starszym panem, ulubieńcem lokalnej społeczności, emerytowanym nauczycielem. Pewnego dnia Josef prosi ją o nietypową przysługę: chciałby, aby pomogła mu umrzeć. Wyznaje, że nie jest tym, za kogo przez wiele lat się podawał. Mężczyzna skrywa straszną tajemnicę z przeszłości, sięgającą czasów II wojny światowej i masowych mordów na ludności żydowskiej. Czy Sage zgodzi się mu pomóc? Czym będzie wówczas jej czyn: aktem miłosierdzia wobec drugiego człowieka czy wymierzeniem sprawiedliwości bezwzględnemu naziście? Czy ma do tego prawo?

„To, co zostało” jest książką nietypową w dorobku Jodi Picoult. Przede wszystkim autorka nie wprowadza swoich bohaterów na salę sądową, pozostawiając moralny osąd czytelnikowi. Poza tym, opowieść sięga siedemdziesiąt lat wstecz, w okres II wojny światowej, a tematyka ta nie pojawiała się dotąd w żadnej powieści Picoult, która pisała o problemach ważnych acz w kontekście współczesnym.
Główną bohaterką jest Sage, dziewczyna-piekarz, niepraktykująca Żydówka, żyjąca w poczuciu winy z powodu wypadku, w którym zginęła jej matka. Stroni od ludzi, z siostrami nie utrzymuje kontaktu, najchętniej pracuje nocą i nie bardzo wie, co ma zrobić ze swoim życiem. Związek z żonatym mężczyzną to przysłowiowa wisienka na torcie jej życiowych niepowodzeń.
Ale pewnego dnia Sage musi zweryfikować pojęcia „szczęścia” i „nieszczęścia”. Musi wsłuchać się w historię starszego człowieka i podjąć decyzję, czy zadość uczynić jego przerażającej prośbie. Opowieść uzupełnia (i potwierdza babcia Sage – Minka). Jest w „Tym, co zostało” akcent polski, niestety w jednej z najtragiczniejszych odsłon: „ostatecznego rozwiązania” wprowadzonego przez Himmlera i realizowanego na okupowanych ziemiach polskich. Wiedza autorki o przeszłości jest skrupulatna i imponująca. Przedwojenne życie Minki i jej przyjaciółki, a także wojenne losy opisane są z pietyzmem i dbaniem o szczegóły, typowym dla Picoult. Wiele już książek o II wojnie światowej czytałam – opracowań i powieści, i przyznać trzeba, że Amerykanka wspaniale oddała realia tamtych dni. Jest kilka potknięć merytorycznych, ale łatwo to wybaczyć, bowiem w przeciwieństwie do Catrin Collier, pani Picoult starała się jak najwierniej opisać czasy, kiedy Niemcy uważali się za panów Europy. A jeśli historia opowiedziana przez autorkę wydaje się być zbyt nieprawdopodobna, radzę zapoznać się z historią Franza Wunscha i Heleny Citrónovej.
W „Tym, co zostało” Picoult interesuje moralność i życie po przejściu piekła. Są pytania o to, czy człowiek może i powinien samodzielnie wymierzać sprawiedliwość. Rozważanie wszelkich „za” i „przeciw” to nie wszystko, los potrafi być bowiem okrutnie ironiczny.
Bardzo dobra, zmuszająca do myślenia powieść.
Polecam.
Moja ocena: 5.5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz