piątek, 7 lutego 2014

Jürgen Thorwald „Godzina detektywów”

Jürgen Thorwald, Godzina detektywów, Znak, Kraków 2010, 728 s.

Odsłona pasjonującej historii narodzin nowoczesnej kryminalistyki. Czym byłyby osiągnięcia wybitnych detektywów i policjantów bez żmudnej pracy specjalisty kryminologa i biegłego sądowego? To dzięki ich badaniom możliwe stało się rozwiązanie skomplikowanych zagadek kryminalnych na podstawie tak znikomych śladów, jak niedopałek papierosa, włosy w dłoni ofiary czy grudka ziemi na butach mordercy. Jürgen Thorwald w swej klasycznej już książce odsłania przed nami tajemnice najbardziej przełomowych odkryć w dziedzinie kryminalistyki z początku XX wieku. Dowiemy się z niej m.in., jak nauczono się odróżniać krew ludzką od zwierzęcej, w jakich okolicznościach odkryto grupy krwi, kiedy rozpoczęto identyfikację przestępców na podstawie analizy plam nasienia, śliny i potu oraz jaką rolę odegrały pewne owady w schwytaniu "piwnicznego mordercy" w przedwojennym Paryżu. A wszystkie te opowieści zilustrowane są autentycznym przypadkiem kryminalnym i historią śledztwa sprzed lat, dzięki czemu książkę Thorwalda czyta się jak powieść kryminalną, od której nie sposób się oderwać.

W „Godzinie detektywów” Jürgen Thorwald kontynuuje swą tytaniczną opowieść o naukowcach i pasjonatach, którzy przysłużyli się kryminalistyce. Szczególnie dużo miejsca poświęcił Thorwald serologii, odwołując się do morderstw z początku XX wieku, napisał o ludziach, którzy przeprowadzali setki doświadczeń, by znaleźć sposób na odróżnienie krwi ludzkiej od zwierzęcej, na ustalenie czy krew jest stara, czy świeża i do kogo należała. Pojawiają się nazwiska, które są pamiętane do dziś: Wassermann, Coombs i te mniej znane: Landsteiner (ojciec nauki o grupach krwi), von Durgen i Hirszfeld (oznaczyli grupy krwi w sposób, jaki znamy i z jakiego korzystamy do dziś). Throwald z pasją badacza i lekkością literata pisze o początkach badań, o pełnych pasji ludziach, którzy w swych laboratoriach zmienili świat. Jest to opowieść barwna, z elementami rywalizacji i szlachetności, a wszystko w imię zwalczania występku i zbrodni.
W drugiej części książki Thorwald skupia się na badaniu innych śladów: gliny na butach, włosów, pyłków, promieni „nadfioletowych”, materiałów wybuchowych. Na krótko wraca do daktyloskopii. Wszystkie odkrycia poparte są konkretnymi sprawami. Z jednej strony mamy zatem kronikę opisującą działalność ludzi nauki, z drugiej – rozpościera się przed nami cały wachlarz ludzkiej podłości, nienawiści i głupoty. I chociaż przez sto lat nauka poszła do przodu, to warto poznać i zapamiętać, jak to wszystko się zaczęło, ile błędów popełniono, jak odkrycia nakładały się na siebie, jak chwilami rywalizacja i ambicja przesłaniały uczciwość badacza.
Polecam.
Moja ocena: 5.5

2 komentarze:

  1. Pierwszą część przeczytałem w zeszłym roku. Pasjonujące! Na pewno będę do niej wracać, bo tylu informacji za jednym razem przyswoić się po prostu nie da, połowa gdzieś mi już po drodze z głowy wywietrzała :) "Godzinę Detektywów" też mam, chyba niebawem się nią zajmę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam :). Na końcu ciut przynudza, ale pierwsze 600 stron czyta się wspaniale!

    OdpowiedzUsuń