niedziela, 15 listopada 2015

Anne Holt „Śmierć demona”

Anne Holt, Śmierć demona, Prószyński i S-ka, Warszawa 2011, 284 s.

W prowadzonym przez Armię Zbawienia domu dziecka zostaje brutalnie zamordowana wychowawczyni. W tym samym czasie ucieka stamtąd dwunastoletni Olav. Czy jego ucieczka ma związek z zabójstwem? W trakcie śledztwa komisarz Hanne Wilhelmsen odkrywa wiele mrocznych tajemnic związanych z funkcjonowaniem instytucji. Wśród podejrzanych są zarówno wychowawcy, jak i wychowankowie… Powieść kryminalna o winie i pokucie, zaskakująca do ostatniej strony i poruszająca ważny problem ingerencji państwa w opiekę nad dzieckiem.

Nie wiem czy sięgnęłabym po „Śmierć demona”, gdyby nie kraj popełnienia morderstwa. Tyle się w zeszłym roku mówiło o dziwnych poczynaniach opieki społecznej w Norwegii (sprawa odebrania dziecka Polakom była szeroko opisywana i komentowana), że chciałam przekonać się, jak opiekę socjalną opisała Anne Holt, która poza tym, że pisze kryminały z Hanne Wilhelmsen w roli głównej, jest również prawniczką i byłym ministrem sprawiedliwości.
Opisywany w „Śmierci demona” dom dziecka nie jest placówką ani wzorową, ani przyjazną dla podopiecznych. Podopieczni zaś są dziećmi z zaburzeniami emocjonalnymi, często nieprzystosowanymi do życia w otaczającym je społeczeństwie. Holt nie skupiła się wyłącznie na zbrodni, stara się wniknąć w świat dzieci trudnych, ich opiekunów, w świat wychowawców, którzy nie zawsze odnajdują się w swoim zawodzie. Wątki psychologiczne zgrabnie przeplatają się z wątkami kryminalnymi, po raz kolejny wychodzi na jaw, że właściwie każdy ma coś do ukrycia niezależnie od tego czy reprezentuje prawo, czy opiekę społeczną, czy też jest człowiekiem zagubionym w życiu.
Czyta się „Śmierć demona” szybko. Do ostatniej strony Holt wodzi czytelnika za nos. Ba! Do ostatniego zdania! Nie ma dłużyzn, nachalnej dydaktyki, po prostu dobra, acz mroczna rozrywka.
Moja ocena: 4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz