poniedziałek, 9 listopada 2015

Przemysław Słowiński „Słynne agentki”

Przemysław Słowiński, Słynne agentki. Kobiety w służbie wywiadów, Videograf, Chorzów 2013, 288 s.

Barwny korowód kobiet, które zasłynęły dzięki swojej działalności wywiadowczej. Są wśród nich agentki, które zajmowały się szpiegostwem z pobudek patriotycznych, jak Elżbieta Zawacka lub Noor Ynayat Khan, ale i takie, które stały się narzędziem uprawiających politykę mężczyzn. Jedne szukały przygody, jak Elsbeth Schragmüller czy Coco Chanel, inne łatwej drogi do fortuny, jak Karolina Rzewuska (Sobańska), jeszcze inne zemsty, jak Violette Szabo czy Izabella Horodecka. Sprawdzoną metodą zdobywania tajnych informacji był seks, o czym doskonale wiedzieli agenci wszystkich wywiadów świata. Ale kobieta - szpieg to nie tylko seks. Historia wywiadu i kontrwywiadu pełna jest pań podejmujących niebezpieczne zadania i ryzykujących życie.

Autor zdecydował się na przedstawienie postaci agentek w porządku alfabetycznym. Moim skromnym zdaniem, nie był to wybór najszczęśliwszy, bo Słowiński skacze od II wojny światowej do końca XX wieku, potem okres PRL-u, znowu II wojna i skok do lat sześćdziesiątych, ponownie II wojna, cofnięcie się do wieku XIX, potem I wojna światowa i ponownie II wojna. Powstał z tego misz-masz chronologiczny trudny chwilami do strawienia.
Kładąc nacisk na różnorodność motywacji kobiet, które podejmowały się szpiegowania na rzecz obcych wywiadów, Słowiński przedstawia sylwetki kobiet moralnie dwuznacznych, czego przykładem jest Ann Chapman, obecnie bardziej znana z bycia celebrytką niż szpiegowania. Karolina Rzewuska z kolei pracowała dla carskiej Ochrany i była raczej zwykłą donosicielką niż agentką, bowiem o jej współpracy z caratem wiedziano powszechnie.
Agentkami sensu stricto były raczej kobiety takie jak Krystyna Skarbek, Noor Ynayat Khan czy Violette Szabo pracujące w Brytyjskim Wywiadzie Operacji Specjalnych w czasie II wojny światowej. Ich działalność nie polegała na epatowaniu seksem tylko na niebezpiecznej pracy, przeprawach do okupowanych krajów i zdobywaniu wiadomości, które były istotne dla aliantów. Stawały oko w oko z niebezpieczeństwem, niektóre przypłaciły swą działalność życiem. Były dzielne i w niczym nie przypominały słodkich, roznegliżowanych panienek z późniejszych książek Iana Flemminga.
Wydaje się, że Słowiński chciał ukazać kwestie kobiecej współpracy z wywiadem w jak najszerszym kontekście. Zatem obok działaczek AK opisane są agentki komunistyczne działające w Polsce Ludowej, opisana jest wspomniana już Ann Chapman będąca karykaturą kobiety-agentki, opisana jest wreszcie Mata Hari – najsłynniejsza kobieta-szpieg. Wyszło jak wyszło. Jedno jest pewne, opisał (w większości) losy kobiet niezwykłych, silnych i bezkompromisowych. Może gdyby skupił się na jednym okresie historycznym „Słynne agentki” byłyby książką równiejszą. A tak pozostał po lekturze niedosyt. I chęć sięgnięcia po książki Marka Łuszczyny: „Igły. Polskie agentki, które zmieniły historię” oraz „Zimne. Polki, które nazwano zbrodniarkami”.
Moja ocena: 3.5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz