niedziela, 8 listopada 2015

Przemysław Semczuk „Czarna wołga”, Magma II „Morderstwo stołowe”

Przemysław Semczuk, Czarna wołga. Kryminalna historia PRL, Znak, Kraków 2013, 399 s.

Magma II (Jerzy Urban), Morderstwo stołowe, Krajowa Agencja Wydawnicza, Katowice 1987, 302 s.

Historie, które trzymają w napięciu niczym najlepszy kryminał. Tyle, że wydarzyły się naprawdę!
Wieść o porwaniu dziecka w Warszawie rozeszła się błyskawicznie. W okolicy zdarzenia ktoś widział porywaczki wsiadające do czarnej wołgi. Samochód tej marki widziano za każdym razem, kiedy gdzieś w Polsce ginęły dzieci. Jaka jest prawda o czarnej wołdze? Jakie zbrodnie kryły się w jej cieniu?
Porwania dzieci, napady i brutalne zabójstwa, osławieni zbrodniarze i najgłośniejsze procesy sądowe, kradzieże dzieł sztuki i fałszerstwa pieniędzy na niewyobrażalną dziś skalę. Czarna wołga. Kryminalna historia PRL to trzymająca w napięciu opowieść o zbrodniach, które paraliżowały opinię publiczną. A także o tych, o których społeczeństwo miało się nigdy nie dowiedzieć.
Przemysław Semczuk dotarł do bohaterów tamtych wydarzeń i unikalnych materiałów zgromadzonych w IPN. Dziennikarz prezentuje metody działania przestępców i odsłania kulisy działań operacyjnych PRL-owskich organów ścigania – raz zaskakująco pomysłowych, innym razem przerażająco nieudolnych. I zabiera czytelnika w pełną emocji podróż do ówczesnego półświatka.

Szczerze mówiąc, oczekiwałam więcej i ciekawiej przedstawionej historii kryminalnej PRL. Niby autor pisze o sprawach emocjonujących, o czarnej wołdze, którą straszono dzieci, o bestialskim napadzie, które sprawców do tej pory nie poznano, o psychopacie, złodziejach obrazów, wreszcie cinkciarzach i fałszerzach pieniędzy, ale nie ma w tym ognia, reporterskiego zacięcia i zaciekawienia czytelnika.
Może i autor korzystał z materiałów zgromadzonych w IPN, ale po lekturze „Czarnej wołgi” pozostaje wrażenie, że nie wykorzystał potencjału, skupił się na szczegółach, ochronie danych osób kiedyś zamieszanych w dawne zbrodnie, zmienił im personalia (bo chociaż mają za sobą kryminalną przeszłość, to mają prawo do anonimowości), z kilkoma osobami rozmawiał, ale... to wszystko nie to! „Czarna wołga” to zapis niekompetencji milicjantów, wiele niewiadomych pozostawionych bez (satysfakcjonujących) odpowiedzi, skupienie się na błędach epoki i marginalizacja spraw ciekawszych, vide rozdział o „Wampirze z Zagłębia” i na koniec poświęcone dwa akapity innym seryjnym mordercom, jakby fakt, że sprawców ujęto bez dramatycznych milicyjnych pomyłek, nie zasługiwał na więcej niż kilka linijek tekstu.
Prawdę mówiąc kryminalne historie PRL idealnie oddaje zbiór felietonów Magmy II pojawiających się w tygodniu „Panorama” w latach osiemdziesiątych. Pod pseudonimem ukrywa się Jerzy Urban, naczelny satyr, prześmiewca, gbur i tak dalej i bez końca. Ale przedstawione przez niego (prawdziwe) historie oddają klimat ostatniego dziesięciolecia Polski Ludowej. Polacy kombinowali, oszukiwali, fałszowali, zdradzali, kradli i mordowali nie szczędząc wysiłków ni fantazji. Urban opisuje zwykłych ludzi skonfliktowanych z kodeksem karnym, czasami jest śmiesznie, czasami straszno, ale zawsze ciekawie, w odróżnieniu od rewelacji Semczuka rodem z IPN.
Moja ocena: 2.5

2 komentarze:

  1. Mimo wszystko raczej sięgnę po "Czarną wołgę", bo tematyka jak najbardziej dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli lubisz taką tematykę, to poszukaj jeszcze książki "Czas Skorpiona" Michała Pruskiego i Zbigniewa Żukowskiego o Pawle Tuchlinie. Wydana została dawno, ale warto poszukać i poczytać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń