John Katzenbach, Opowieść szaleńca, Amber, Warszawa 2005,
423 s.
Brutalne morderstwo w szpitalu psychiatrycznym. Prokurator
Lucy Jones zaczyna śledztwo - żmudne i bezowocne. Wkrótce przekonuje się, że ma
własne powody, by doprowadzić je do końca. I że tylko z pomocą dwóch pacjentów
może schwytać zabójcę, który pod maska szaleństwa skrywa zimny umysł
bezwzględnego zbrodniarza..
Długo szukałam książki, której akcja działaby się w szpitalu
psychiatrycznym i oddawała rzeczywiste szaleństwo tego miejsca. Czytając „Opowieść
szaleńca” poczułam, że wreszcie coś takiego znalazłam.
Główny bohater – Mewa – jest schizofrenikiem, który pod
wpływem impulsu wraca do wydarzeń sprzed lat i zaczyna je spisywać. Wraz z
nawrotem wspomnień zatraca się ponownie w swojej paranoi, odwiedzają go duchy
przeszłości i przypominają o mrocznych wydarzeniach, jakie miały miejsce w
niedługim czasie po przybyciu Mewy do szpitala.
Katzenbach stworzył powieść mroczną, główny bohater to
człowiek niestabilny umysłowo, acz nie pozbawiony inteligencji. Pomaga w
śledztwie prowadzonym przez innego pacjenta i prokurator osobiście zaangażowaną
w sprawę. Jednocześnie stara się przystosować do koszmarnych warunków
panujących w dormitorium Amherst, sfrustrowanego psychologa, egomaniakalnego
psychiatry i całej plejady wariatów obu płci. Nakreślone przez autora sylwetki
nieszczęśliwych rezydentów szpitala niemalże dorównują tym, jakie opisał
kilkadziesiąt lat wcześniej Ken Kesey w „Locie nad kukułczym gniazdem”. Dbałość
o psychologiczną wyrazistość postaci i oddanie ponurej atmosfery placówki są
największymi zaletami „Opowieści szaleńca”, która nie jest typowym kryminałem.
Pani prokurator działa właściwie po omacku, stosuje metody, które nie przynoszą
wyników i są raczej pretekstem do ukazania wegetacji w szpitalu, który zamiast
leczyć, jest tylko przechowalnią nikomu niepotrzebnych ludzi.
„Opowieść szaleńca” to mocna i mroczna lektura. Jest to też
stadium schizofrenii i próba ukazania życia człowieka, który aby żyć w
środowisku ludzi „normalnych” musi neutralizować nieprawidłową pracę umysłu
tabletkami, które destabilizują jego ciało, więc przyjmuje kolejne porcje
pigułek, by i ciało jakoś radziło sobie z tą sytuacją. Człowieka samotnego i
skazanego na izolację do końca życia.
Polecam.
Moja ocena: 5.5
* * *
Katzenbach
John; Opowieść szaleńca;
Podczas lat największego szaleństwa zrozumiałem, że można było znajdować się w pomieszczeniu, za ścianami, zakratowanymi oknami i zamkami w drzwiach, w otoczeniu innych wariatów albo nawet być samotnie wciśniętym do izolatki, ale tak naprawdę przebywało się gdzie indziej. Prawdziwe otoczenie tworzyły wspomnienia, związki, wydarzenia, wszelkiego rodzaju niewidoczne siły. Czasem omamy. Czasem halucynacje. Pragnienia. Sny i nadzieje albo ambicje. Czasem gniew. To bardzo ważne: zawsze rozpoznawać, z czego wzniesione są prawdziwe mury.
Podczas lat największego szaleństwa zrozumiałem, że można było znajdować się w pomieszczeniu, za ścianami, zakratowanymi oknami i zamkami w drzwiach, w otoczeniu innych wariatów albo nawet być samotnie wciśniętym do izolatki, ale tak naprawdę przebywało się gdzie indziej. Prawdziwe otoczenie tworzyły wspomnienia, związki, wydarzenia, wszelkiego rodzaju niewidoczne siły. Czasem omamy. Czasem halucynacje. Pragnienia. Sny i nadzieje albo ambicje. Czasem gniew. To bardzo ważne: zawsze rozpoznawać, z czego wzniesione są prawdziwe mury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz