John Leake, Pisarz, który nienawidził kobiet. Podwójne życie
seryjnego mordercy, Znak, Kraków 2011, 391 s.
Losy Jacka Unterwegera to pełna zaskakujących zwrotów akcji
historia psychopaty, który oszukał wszystkich - od austriackiego prezydenta
poprzez wiedeńskie elity intelektualne do licznych kobiet, które pokochały
zresocjalizowanego mordercę. Nikt nawet nie przypuszczał, że popularny pisarz i
celebryta prowadził podwójne życie.
Książkę kupiłam kiedyś w bibliotece. Zachęcał mnie opis,
odrzucał tytuł, sugerujący jakąś Larssonowską podróbkę. Od kiedy Szwed wydał
swoją trylogię „Millenium” namnożyło się powieści z zaimkiem przymiotnym
„który/ która/ które” w tle. Nie wiem,
co za „spec” od marketingu postanowił nadać taki a nie inny tytuł biografii
Jacka Unterwergera, ale moim zdaniem spartaczył sprawę. Gdyby nie recenzja na
jednym z blogów, „Pisarz, który nienawidził kobiet” jeszcze długo leżałby
odłogiem na półce i pokrywał się kurzem.
Z okładki nie krzyczy sugestywna reklama typu: „W środku 16
stron z brutalnymi zdjęciami”, bowiem Leake skupił się na faktach, a nie –
epatowaniu tanim zwyrodnieniem. Przeprowadził rzetelne badania tak w Austrii,
jak i w okolicach Los Angeles, mieście, które morderca odwiedził latem 1991
roku. Rozmawiał z dziesiątkami osób, które związane były ze sprawami morderstw
lub też znały Unterwergera. „Pisarz, który nienawidził kobiet” jest książką dokumentalną,
ale czyta się ją lepiej niż niejeden kryminał. Leake zadbał o szczegóły i o
wykreowanie klimatu grozy opisując relacje Unterwergera z kobietami i wiarę
społeczeństwa w możliwość resocjalizacji psychopaty. Ze zdjęć znalezionych w
internecie patrzy na odbiorcę dosyć przystojna twarz o niemal dziecięcym uroku.
Nic zatem dziwnego, że wiele kobiet dało się „złapać” na urok skruszonego
grzesznika, który odbywając karę więzienia za morderstwo popełnione w 1974 r.
napisał autobiograficzną powieść „Czyściec” (plus kilka książek dla dzieci), w
której tak żonglował faktami ze swego życia, że zdobył poparcie elit
intelektualnych Austrii, co w efekcie doprowadziło Unterwergera do przedterminowego
(i nieregulaminowego) zwolnienia w 1990 r. W niedługi czas potem doszło do
zamordowania kilku wiedeńskich prostytutek. Unterwerger jako niezależny
reporter o wyjątkowych kompetencjach postanowił zrobić o tym reportaż. Był
niesamowitym narcyzem i zręcznym manipulatorem, prawie wszyscy uwierzyli w jego
„nawrócenie”. Nikt nawet początkowo nie pomyślał, aby połączyć morderstwa z
nowo narodzonym celebrytą i „artystą”.
Latem 1991 roku Unterwerger wyjechał do Los Angeles, chciał skupić
się na robieniu reportażu o wykrywalności zbrodni przez tamtejszą policję.
Zdjęcie zrobione na lotnisku LAX ukazuje wyobrażenie psychopaty o kowbojskim
stylu życia, który czuł się na poły Amerykaninem, bowiem ze Stanów
Zjednoczonych pochodził jego ojciec, którego nie znał i nigdy nie widział.
Wyglądał ekscentrycznie i wręcz śmiesznie, ale zdolności manipulatorskie mimo
wszystko zjednywały mu ludzi.
Co ciekawe, była jedna osoba, która absolutnie nie wierzyła
w przemianę Unterwergera – stary policjant z Salzburga, który od lat próbował
powiązać go z niewyjaśnioną zbrodnią popełnioną w roku 1973. Schennera uznano
za mało wiarygodnego człowieka, zajadłego wroga Unterwergera i systematycznie
lekceważono jego doniesienia. Wplątała się w to wszystko polityka i pragnienie
zatuszowania błędów popełnionych przez osoby wysoko postawione.
„Pisarz, który nienawidził kobiet” (jak mnie się ten tytuł
nie podoba!) ukazuje cały mrok umysłu Austriaka, jego psychopatyczne skłonności
zręcznie ukryte pod płaszczykiem uroku i niewinności. Jest to studium o tym,
jak wyrozumiałość społeczeństwa z jednej strony i oczytanie w książkach
psychologicznych z drugiej – może sprawić, że socjopata i człowiek pozbawiony
jakichkolwiek zahamowań moralnych zamiast tkwić w odosobnieniu więzienia, nie
tylko wychodzi na wolność, ale dodatkowo staje się niemalże gwiazdą.
Warte przeczytania i zastanowienia się nad łatwowiernością
ludzką.
Moja ocena: 5.5
Oryginalny tytuł (Enetering Hades. The Double Life of a Serial Killer) brzmi lepiej, to polski wydawca, Znak, postanowił go w ten Larssonowski sposób "ulepszyć" ;-)
OdpowiedzUsuńMnie też "Zstępowanie do Hadesu" bardziej się spodobało. Rzygam już tą modą na Larssona :/
Usuń