środa, 18 grudnia 2013

Alexander McCall Smith „Świat według Bertiego”

Alexander McCall Smith, Świat według Bertiego, Muza, Warszawa 2011, 343 s.

44 Scotland Street to nie taki sobie zwykły adres. Nie wszędzie znajdzie się chłopczyk podobny do Bertiego, sześcioletniego saksofonisty obdarzonego wieloma talentami. A sąsiedzi w tej eleganckiej, trochę artystycznej okolicy Edynburga? Cyril to pies o złotych zębach; jego pan to Angus Lordie, ekscentryczny malarz portrecista, ich wspólni znajomi to między innymi Matthew, młody człowiek wiecznie poszukujący miłości oraz Duża Lou, dostarczająca wszystkim kawy i filozoficznej porady życiowej.


Nie ma chyba bardziej irytującej kobiety niż Irene. Gdyby Melanie Klein zalecała noszenie spódniczek przez chłopców w ramach integracji płciowej, zapewne pani Pollock ubrałaby swego synka w najbardziej dziewczęcą z dziewczęcych spódniczkę z falbanami. Różową. Co ciekawe, Bertie wciąż ma sześć lat, chociaż wszyscy wokół się starzeją.
Myśli Domeniki krążą wokół swojej/ nieswojej filiżanki będącej w posiadaniu jej starej przyjaciółki i jej nowej sąsiadki – Antonii. Kwestie bezwiednego pożyczania i sąsiedzkiego savoir vivre’u wloką się bez końca. Mamy też polski akcent, czyli polskiego budowlańca o imieniu Markus, atrakcyjnego przygłupa umiejącego powiedzieć po angielsku tylko jedno słowo: „Cegła”. Jak nas widzą, tak nas piszą.
Na scenę powrócił Bruce, który robi się coraz bardziej narcystyczny, pazerny i leniwy. Z kolei Pat jest coraz bardziej mdła i nijaka. Autor zaś pomału zaczyna się gubić w wątkach i zaprzecza sam sobie.
„Świat według Bertiego” przeczytałam siłą rozpędu, bo nie ukrywam, że książkę czyta się lekko i przyjemnie. Ale czuję się już coraz bardziej zmęczona bohaterami i wydaje się, że dobrze mi zrobi mały odpoczynek przed dwoma ostatnimi tomami. Takie sobie.
Moja ocena: 3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz