wtorek, 10 grudnia 2013

Majgull Axelsson „Dom Augusty”

Majgull Axelsson, Dom Augusty, W.A.B., Warszawa 2006, 452 s.

Augusta, Alice i Angelica to przedstawicielki różnych pokoleń tej samej rodziny. Łączą je nie tylko więzy krwi, lecz także wspólne losy – dwie z nich to matki nieślubnych dzieci, trzecia jest niechcianą córką. Nieświadomie wszystkie popełniają błędy swoich poprzedniczek. Przekazywany z pokolenia na pokolenie dom Augusty, w którym szukają schronienia, staje się świadkiem rozpaczy, radości, poszukiwania prawdziwego uczucia oraz walki o niezależność i samodzielność. To powieść, w której poezja przeplata się z tragedią, a rzeczywistość z magią. Wielowątkowa i wielopłaszczyznowa historia, bogata w emocje, wydarzenia i postaci, barwnie i potoczyście opowiedziana, przywodzi na myśl przekazywane ustnie legendy, których literackim odpowiednikiem jest twórczość Selmy Lagerlöf.

Jak wiele książek, tak i „Dom Augusty” sam wszedł w moje ręce leżąc na stosiku zwrotów w bibliotece. Nie jest łatwo mnie zauroczyć, a prozie Axelsson poddałam się bez wahania. Skojarzyła mi się z „baśniowością” Joanne Harris (tyle, że w o wiele lepszym wydaniu) połączoną z magicznymi opowieściami Isabel Allende. Podobny klimat, tylko zamiast słonecznych czy wręcz upalnych krain, na kartach powieści Axelsson dominuje zimno, półmrok i szarość Szwecji.
Smutne są opowieści Axelsson, acz napisane zręcznie i ma się odczucie, że spędza się wieczór nad wyrafinowaną robótką, gdzie zamiast oczek wełny, autorka dzierga skrzętnie dobrane słowa o niechcianych ciążach, samodzielności, samotności, zachowawczym egoizmie, poczuciu winy czy niedostosowaniu niechcianego dziecka. Rzadko emocje dochodzą u mnie do głosu. A w czasie czytania „Domu Augusty” popłakałam się jak bóbr. Zapewne istotne jest to, że sama jestem matką, też popełniam błędy wychowawcze i mogłam znaleźć w bohaterkach cząstkę siebie. Piękna choć przygnębiająca proza o kobietach, które starając się nie okazywać słabości zamykają się w sobie, a z czasem zamykają się na świat i tym samym tracą okazję, by poprzez podzielenie się swymi błędami, ustrzec od nich najbliższe osoby.
Moje osobiste odkrycie 2012 roku. Polecam.
Moja ocena: 5.5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz