Stephen King, Joyland, Prószyński i S-ka, Warszawa 2013, 336
s.

Życie nie zawsze jest ustawioną grą. Czasem nagrody są prawdziwe. Bywają też cenne.
Chwilami King po prostu nie ma co zrobić z czasem, więc
pisze i pisze. I popełnia przy tym powieści w stylu „Joyland”. W sumie jest to
opowieść pełna nostalgii, powrotu do lat siedemdziesiątych, kiedy zarówno
bohater, jak i sam autor byli piękni (no nie wiem czy King kiedykolwiek był
piękny) i młodzi. Jest to też opowieść o zawiedzionej pierwszej miłości,
pierwszej pracy, pierwszej przyjaźni na całe życie i pierwszej dorosłej
fascynacji. King pisze tak żywo jakby dokonywał obrachunku z własną, jak
najbardziej osobistą przeszłością. Słowa o zawiedzionym uczuciu, które na
zawsze gdzieś pozostaje w człowieku brzmią szczerze do bólu. Mało tego, King
mniej lub bardziej świadomie zbacza ku „zwykłej” prozie, wplata w tekst
metafory i przemyślenia w stylu mało sensacyjnym.
Wątek morderstw nie jest w „Joylandzie” najważniejszy, jakby
King dodał o na odczepne, żeby była jakaś zagadka. Główny bohater skupia się
bardziej na tajemniczej samotnej kobiecie i jej synku niż na pogoni za duchem i
mordercą. Wszystko z tym związane dzieje się mimochodem, gdzieś obok bohatera.
I co tu ukrywać, jest chwilami niedopracowane.
Średnia powieść. Ale brawa dla Kinga za to, że potrafi tak
dobrze uchwycić wszystko co bolesne i radosne w młodości.
Moja ocena: 4
* * *
King Stephen; Joyland;
Kiedy mowa jest o przeszłości, każdy pisze fikcję.
Kiedy mowa jest o przeszłości, każdy pisze fikcję.
King Stephen; Joyland;
Kiedy człowiek ma dwadzieścia jeden lat, życie to mapa drogowa. Dopiero w wieku dwudziestu kilku lat zaczyna podejrzewać, że przez cały czas patrzył na tę mapę odwróconą dołem do góry, a jako czterdziestolatek wie to na pewno. Kiedy dobija do sześćdziesiątki, możecie mi wierzyć, jest zagubiony jak cholera.
Kiedy człowiek ma dwadzieścia jeden lat, życie to mapa drogowa. Dopiero w wieku dwudziestu kilku lat zaczyna podejrzewać, że przez cały czas patrzył na tę mapę odwróconą dołem do góry, a jako czterdziestolatek wie to na pewno. Kiedy dobija do sześćdziesiątki, możecie mi wierzyć, jest zagubiony jak cholera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz