wtorek, 17 grudnia 2013

Stephen King „Historia Lisey”

Stephen King, Historia Lisey, Prószyński i S-ka, Warszawa 2006, 408 s.

Minęły dwa lata od śmierci Scotta, męża Lisey Debusher Landon. Spędzili razem 25 lat we wspaniałym związku, który spajało głębokie, chwilami wręcz przerażająco intymne uczucie. Scott był sławnym, nagradzanym pisarzem, autorem bestsellerów, ale i bardzo skomplikowanym człowiekiem. Zanim się pobrali, Lisey dowiedziała się od ukochanego o krwawych źródłach jego twórczości. Później zrozumiała, że było takie miejsce, do którego Scott zawsze wracał - miejsce przerażające i zarazem kojące, które mogło pochłonąć go żywcem lub obdarować pomysłami i myślami, po to, by miał siłę dalej żyć. Teraz nadszedł czas, by Lisey stawiła czoło demonom Scotta, czas by udała się do Boo`ya Moon. To, co wydaje się początkowo tylko porządkowaniem dokumentów po zmarłym mężu przez wdowę, staje się podróżą w głąb mroku, w którym przebywał za życia Scott Landon.

Bardzo intymna opowieść choć jednocześnie dogłębnie Kingowska. Z jednej strony mamy opisany nietuzinkowy związek pisarza i jego żony, tak ze sobą związanych i zżytych, że porozumiewających się sobie tylko znanym kodem, który nie ogranicza się bynajmniej do „misiowania” i „kotkowania”, jak u większości małżeństw. Bliskość tej pary jest tak intymna, że nie trzeba scen łóżkowych, by mieć wrażenie, że sama lektura niektórych fragmentów powieści przypomina wdzieranie się z butami w życie prywatne ludzi z krwi i kości.
Z drugiej strony mamy zaś cały fikcyjny(?) świat Boo’ya Moon, miejsca będącego inspiracją pisarza, krainy mrocznej acz dostarczającej mnóstwa pomysłów na opowiadania i powieści. Płodność Kinga jako autora jest bezdyskusyjna i chwilami można się zastanawiać, czy i on nie odkrył w mrokach swego umysłu takiego Boo’ya Moon, skoro od blisko czterdziestu lat pisze kilkuset stronnicowe powieści i wydaje je niemal rok w rok. Dodajmy do tego blisko dwieście opowiadań, współpracę przy filmach, książki niebeletrystyczne i nie ma możliwości, aby nie zapytać: skąd ten człowiek bierze pomysły?
Opowieść chwilami naiwna, chwilami piękna, to znów przerażająca.
Moja ocena: 4.5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz