Lisa Gardner, Mąż doskonały, Amber, Warszawa 2000, 239 s.
Dwudziestopięcioletnia Tess wychodzi za mąż za szanowanego
policjanta Jima Becketta. Książę z bajki okazuje się tyranem, sadystą i...
psychopatycznym mordercą. Zaszczuta, wiecznie przerażona żona postanawia wydać
go policji. Jim trafia do więzienia. Tess czuje się wreszcie bezpieczna. Ale
nie na długo..
Widać w „Mężu doskonałym” zaczątki przyszłego rozmachu i
wyobraźni charakteryzujących późniejsze książki Lisy Gardner. W przypadku tej
autorki poznawanie jej twórczości chronologicznie nie jest wskazane, bo
pierwsze powieści są dość sztampowe, nie wyróżniają się na tle setek podobnych
im kryminałów i thrillerów.
Opowieść o Tess mrozi krew w żyłach, ale jednocześnie jest
boleśnie przewidywalna. Są co prawda chwile, kiedy Garner zaskakuje i dla nich
właśnie warto sięgnąć po książkę. Pojawia się też po raz pierwszy Pierce Quincy
– jeszcze jako agent FBI rozpracowujący psychologiczne profile morderców.
Wartka akcja, sensowne (acz zbyt „filmowe”) zakończenie,
brak dłużyzn i niepotrzebnych wątków. Cóż więcej chcieć?
Moja ocena: 3.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz