Sally Beauman, Mroczny anioł, Książnica, Katowice 1994, 660
s.
Victoria, najmłodsza i ostatnia z angielskiego rodu
Cavendishów, opiekuje się umierającym wujem. W czasie długich godzin spędzonych
przy łóżku chorego po raz kolejny słyszy o tajemnicach rodziny i nigdy nie
rozwiązanej zagadce swych narodzin. Po śmierci wuja postanawia wszcząć
poszukiwania i wyjaśnić do końca sprawy Cavendishów - trop wiedzie do
Constance, jej matki chrzestnej. Krok po kroku Victoria poznaje prawdziwe
oblicza wujów, ciotek i własnych rodziców, motywy ich postępowania, wzajemne
powiązania i zależności. Odkrywa też, jak zgubny wpływ miała na całą rodzinę
zaborcza Constance. Może jednak przynajmniej ona zdoła się spod niego wyzwolić?
Już od początku lektury „Mroczny anioł” skojarzył mi się z
latami osiemdziesiątymi, chociaż wzmianek o nich nie było. Jeśli ktoś pamięta
jeszcze tamte czasy ten kicz połączony z drapieżnością, będzie wiedział o co mi
chodzi. A Sally Beauman faktycznie napisała swą książkę pod koniec lat
osiemdziesiątych i udzielił się jej pisarstwu klimat tamtej dekady.
Bo pozornie „Mroczny anioł” to typowe czytadło z tajemnicą i
dwutorową narracją: teraźniejszą i przeszłą. Ale styl Beauman nie jest typowy,
wyważony i powieściowy. To mocna, kiczowata i drapieżna jednocześnie lektura,
gdzie patologia, zazdrość i zbrodnia mieszają się w arystokratycznym tyglu. Niewyjaśnione
sekrety, trupy w szafie i zadawnione animozje sprawiają, że główne bohaterki „Mrocznego
anioła” – Victoria i Constance nie potrafią tak naprawdę cieszyć się życiem.
Najpierw ostatnia z rodu Cavendishów musi poznać mroczną przeszłość swojej
rodziny.
Trudno nazwać lekturę książki Beauman przyjemną, dużo
miejsca pisarka poświęciła skrajnie negatywnym emocjom i bólowi. Na pewno
jednak „Mroczny anioł” jest powieścią ciekawą. Czekając na nowe książki
Katherine Webb czy Kate Morton warto sięgnąć po tę akurat powieść pani Beauman.
Moja ocena: 4
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz