niedziela, 21 lutego 2016

Sharon J. Bolton „Karuzela samobójczyń”

Sharon J. Bolton, Karuzela samobójczyń, Amber, Warszawa 2013, 412 s.

Uniwersytetem Cambridge wstrząsa seria tajemniczych samobójstw. Już kilkanaście dziewczyn odebrało sobie życie - w bardzo gwałtowny, krwawy, makabryczny sposób. Doktor Evi Oliver, uniwersytecki psychiatra, podejrzewa, że to nie zbieg okoliczności...
Do Cambridge przyjeżdża z Londynu Lacey Flint. Prowadzi śledztwo, udając studentkę. Niebawem ktoś zaczyna ją straszyć, wykorzystując jej najskrytsze lęki. Wkrótce Lacey zaczynają dręczyć te same niepokojące koszmary, o jakich mówiły dziewczyny, zanim odebrały sobie życie...

Ta karuzela naprawdę wciska w siedzenia! Bardzo często jest tak, że druga książka jest o wiele słabsza od debiutu. Na szczęście w przypadku Sharon Bolton ta zasada się nie sprawdziła i druga opowieść o Lacey Flint jest równie mroczna, jeśli nie mroczniejsza.
Szacowny uniwersytet i makabryczne samobójstwa. Wydawałoby się, że Lacey Flint powinna sobie poradzić z tym śpiewająco, w końcu jest uparta, silna i nieprzewidywalna. Ale z drugiej strony – są zgony, ale nie ma mordercy. Wszystkie ofiary zabiły się same, wszystkie miały problemy emocjonalne, fobie i potężne lęki wręcz sterujące ich życiem. A wobec koszmarów z przeszłości Flint już nie potrafi być tak silna.
„Karuzela samobójczyń” to bardzo mroczny thriller. Wydaje się, że Cambridge stale pogrążone jest w mroku, zjadane przez swoją wielowiekową przeszłość i estymę, którą ktoś postanowił zniszczyć, ktoś tak sfiksowany na umyśle, że Flint przy nim to okaz psychicznego zrównoważenia.
Istotne jest w książce również to, że Bolton nie gra nieuczciwie, nie wyciąga znikąd nieznanych faktów i bystry czytelnik może pokusić się o rozwiązanie zagadki. Mnie się udało połowicznie. Druga połowa zaskoczyła mnie jednak zupełnie.
Polecam.
Moja ocena: 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz