Lisa Gardner, Złap mnie, Sonia Draga, Katowice 2014, 416 s.
D.D.Waren, wyszczekaną panią sierżant bostońskiej policji,
ciężko czymś zaskoczyć. Jednak prośba kobiety, która obserwowała policjantkę
podczas ostatniego wezwania, jest dla D.D. niemałym szokiem. Charlene Grant
wierzy bowiem, że za cztery dni zostanie zamordowana. Chce, by to najlepsza
bostońska detektyw zajęła się dochodzeniem w sprawie jej śmierci.
Charlie opowiada mrożącą krew w żyłach historię. Jej dwie
najlepsze przyjaciółki z czasów dzieciństwa zginęły rok po roku 21 stycznia o 8
wieczorem. Charlie, ostatnia z paczki, odlicza godziny do śmierci i nie
zamierza się poddać bez walki. Dziewczyna jest wysportowana, zna sztuki walki,
doskonale strzela. Nie będzie więc łatwym przeciwnikiem. D.D. ma jednak
niejasne przeczucie, że młoda kobieta coś przed nią ukrywa…
To jest Lisa Gardner jaką lubię: mroczna, logiczna, bez
harlequinowskich wstawek. Są za to znajomi z innych powieści i nie D.D. Warren
mam tu na myśli.
Akcja nabiera tempa już od samego początku. Szajbnięta matka
owładnięta manią kaleczenia córek i słysząca głosy. I tragedia, która odbije
się na całym dalszym życiu jednej z bohaterek – Charlene Grant – przekonanej,
że oto nadszedł czas śmierci. „Przecież wszyscy kiedyś umrzemy, prawda?” –
słyszała to wystarczająco często w przeszłości, ale teraz nie chce się poddać,
nie chce być bezwolną ofiarą. Z drugiej strony, czy aby na pewno Charlene Grant
jest ofiarą? Ktoś zabija pedofilów i wydaje się, że właśnie wszystkie tropy
prowadzą do niepozornej dziewczyny pracującej jako dyspozytorka.
Ale jak to u późniejszej Gardner – nic nie jest oczywiste,
za to na pewno liczy się przeszłość, która odkrywana stopniowo okazuje się
jeszcze bardziej posępna niż mogłoby to wynikać z początkowych scen „Złap
mnie”. W ogóle Boston widziany oczyma Gardner nie jest miejscem łatwym do
życia: rozboje, przemoc domowa, zabójstwa i tak dalej i bez końca. Miasto
opanowane przez wyuczoną bezradność z jednej strony i pedofilskie zapędy
zboczeńców z drugiej. A jest przecież i sprawa Charlene Grant, jej mglista
przeszłość, której dziewczyna nie potrafi sobie przypomnieć, a która zwala się
na nią z całym hukiem wodospadu tuż przed wyznaczoną datą.
Jest również w „Złap mnie” problem tego, jak bardzo można
ingerować w pomoc komuś i czy przy pewnych wyborach rzeczywiście wybiera się mniejsze
zło? Nie jestem na sto procent pewna, czy ja zachowałabym się inaczej, ale chcę
wierzyć, że tak, że nie poszłabym po linii najmniejszego oporu i uległa groźbom
osoby o przetrąconym umyśle, nie zastanawiając się nad sobą, ale nad dobrem
dziecka.
W każdym razie, „Złap mnie” to zdecydowanie jedna z lepszych
książek Gardner.
Moja ocena: 5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz