Kolejna książka to wspomnienia Turczynki walczącej o swoją wolność.
Hülya Kalkan urodziła się w Niemczech, kiedy miała kilkanaście lat, matka wywiozła ją do swej ojczyzny (Turcji) i umieściła w (zakazanej przez państwo) szkole koranicznej. Dziewczynie udało się po dwóch latach wydostać stamtąd i wrócić do Niemiec. Jednakże matka – zatwardziała muzułmanka po raz drugi (podstępem) wysłała córkę do Turcji, żeby wydać ją za mąż. Miało to być tak zwane małżeństwo z przymusu. Dziewczynie udało się ponownie wrócić do Niemiec. Matka nie popuściła. Skoro nie udało się z Hülyą, postanowiła spróbować z jej młodszą siostrą – Esme. Scenariusz się powtórzył: najpierw szkoła koraniczna, a potem – małżeństwo z przymusu.
Wspomnienia Kalkan nie są wstrząsające, w życiu dziewczyny nie ma bowiem aktów fizycznej przemocy, a i z tymi psychicznymi potrafiła sobie poradzić. Jest to jednak opowieść istotna i to z kilku względów.
Przede wszystkim, zazwyczaj myśląc o przemocy w imię religii, widzimy mężczyzn wrzeszczących o ich splamionym honorze i woli Allaha. Tutaj siłą sprawczą wszelkich nieszczęść jest matka, fanatyczka muzułmańska, która co prawda nie spieszy się, żeby wrócić do Turcji, ale swe córki już tam wysyła i pragnie by dziewczyny stały się przykładnymi tureckimi żonami. Matka nawet nie zamierza asymilować się w swojej nowej ojczyźnie, pomimo długiego pobytu prawie wcale nie mówi po niemiecku i uznaje tylko jedną wartość: przyszły raj.
Druga kwestia - książki Pamuka opisujące obecną Turcję są mylące. Wyzwolone dziewczyny z „Domu ciszy” czy „Nowego życia” to jednostki. Mogą żyć „po europejsku” tylko dlatego, że urodziły się w dość liberalnych rodzinach, w większych aglomeracjach. Na tureckiej prowincji wciąż panuje zasada, że rację ma tylko Koran i imam.
Wreszcie kwestia trzecia, najbardziej istotna: jak rozumieć wolność. Nie ukrywam, że opowieść o Esme w pewnym momencie zaczęła mnie irytować. Młodsza siostra bowiem, pod wpływem pobytu w szkole koranicznej, stała się bardzo religijna. Uznała noszenie chusty nie tylko za obowiązek, ale i za przywilej. Podobnie odnosiła się do obowiązkowych pięciu modlitw. A jednak nie chciała wyjść za mąż z przymusu. Nie chciała mieszkać w Turcji. Pragnęła wolności w Niemczech. I uznała, że to państwo niemieckie musi zrozumieć jej wolę noszenia chusty i codziennych modlitw. Tego właśnie nie rozumiem – skoro tak pragnie żyć zgodnie z zasadami Koranu, dlaczego stara się czynić to w państwie, które muzułmańskim nigdy nie było. Półśrodki nie prowadzą do niczego dobrego, pozorna asymilacja również. Nie potrafię zapłakać nad losem przymuszanej dziewczyny, która chce brać i z religii, i z przyszywanej ojczyzny tylko to, co jej odpowiada. Wybór oznacza ponoszenie pewnych konsekwencji. Albo religia i jej dobrodziejstwa. Albo świeckość i jej zasady.
Moja ocena: 4
Hülya Kalkan urodziła się w Niemczech, kiedy miała kilkanaście lat, matka wywiozła ją do swej ojczyzny (Turcji) i umieściła w (zakazanej przez państwo) szkole koranicznej. Dziewczynie udało się po dwóch latach wydostać stamtąd i wrócić do Niemiec. Jednakże matka – zatwardziała muzułmanka po raz drugi (podstępem) wysłała córkę do Turcji, żeby wydać ją za mąż. Miało to być tak zwane małżeństwo z przymusu. Dziewczynie udało się ponownie wrócić do Niemiec. Matka nie popuściła. Skoro nie udało się z Hülyą, postanowiła spróbować z jej młodszą siostrą – Esme. Scenariusz się powtórzył: najpierw szkoła koraniczna, a potem – małżeństwo z przymusu.
Wspomnienia Kalkan nie są wstrząsające, w życiu dziewczyny nie ma bowiem aktów fizycznej przemocy, a i z tymi psychicznymi potrafiła sobie poradzić. Jest to jednak opowieść istotna i to z kilku względów.
Przede wszystkim, zazwyczaj myśląc o przemocy w imię religii, widzimy mężczyzn wrzeszczących o ich splamionym honorze i woli Allaha. Tutaj siłą sprawczą wszelkich nieszczęść jest matka, fanatyczka muzułmańska, która co prawda nie spieszy się, żeby wrócić do Turcji, ale swe córki już tam wysyła i pragnie by dziewczyny stały się przykładnymi tureckimi żonami. Matka nawet nie zamierza asymilować się w swojej nowej ojczyźnie, pomimo długiego pobytu prawie wcale nie mówi po niemiecku i uznaje tylko jedną wartość: przyszły raj.
Druga kwestia - książki Pamuka opisujące obecną Turcję są mylące. Wyzwolone dziewczyny z „Domu ciszy” czy „Nowego życia” to jednostki. Mogą żyć „po europejsku” tylko dlatego, że urodziły się w dość liberalnych rodzinach, w większych aglomeracjach. Na tureckiej prowincji wciąż panuje zasada, że rację ma tylko Koran i imam.
Wreszcie kwestia trzecia, najbardziej istotna: jak rozumieć wolność. Nie ukrywam, że opowieść o Esme w pewnym momencie zaczęła mnie irytować. Młodsza siostra bowiem, pod wpływem pobytu w szkole koranicznej, stała się bardzo religijna. Uznała noszenie chusty nie tylko za obowiązek, ale i za przywilej. Podobnie odnosiła się do obowiązkowych pięciu modlitw. A jednak nie chciała wyjść za mąż z przymusu. Nie chciała mieszkać w Turcji. Pragnęła wolności w Niemczech. I uznała, że to państwo niemieckie musi zrozumieć jej wolę noszenia chusty i codziennych modlitw. Tego właśnie nie rozumiem – skoro tak pragnie żyć zgodnie z zasadami Koranu, dlaczego stara się czynić to w państwie, które muzułmańskim nigdy nie było. Półśrodki nie prowadzą do niczego dobrego, pozorna asymilacja również. Nie potrafię zapłakać nad losem przymuszanej dziewczyny, która chce brać i z religii, i z przyszywanej ojczyzny tylko to, co jej odpowiada. Wybór oznacza ponoszenie pewnych konsekwencji. Albo religia i jej dobrodziejstwa. Albo świeckość i jej zasady.
Moja ocena: 4
Bardzo dobrze napisana recenzja.Historia Hulyi nie jest bardzo wstrząsająca,przeczytałam gorsze to jednak daje do myślenia.Polecam
OdpowiedzUsuńhttp://czytamtocodobre.blox.pl/2013/07/Chciaam-by-tylko-wolna-Hlya-Kalkan.html