Wydaje mi się, że czego by Houellebecq nie napisał i tak zostałby zjechany, przeżuty i wypluty z pogardą. Milionowa zaliczka na książkę pobudziła fantazję recenzentów i krytyków, którzy „dla zasady” postanowili zmieszać książkę z gównem. Kazimiera Szczuka nie zostawiła na „Możliwości wyspy” suchej kartki, pluła jadem feminizmu i krytycyzmu, byle dowalić Francuzowi.
Mnie się ta książka spodobała. Jest o wiele lepsza niż „Platforma” i o wiele mniej w niej „pornosika” (cytując Szczukę) niż w tejże „Platformie” czy „Cząstkach elementarnych”. Szczuka widzi w powieści tylko seks, seksualizm, maczyzm, samczy narcyzm. Widzi poszukiwania czegoś, o czym w sumie nie ma mowy. Bo nie o chodzi o coraz młodsze partnerki, ale o kwestię: czym jest miłość. To pytanie w dobie zanikania więzi międzyludzkich w realu na rzecz świata wirtualnego staje się szczególnie istotne. Wizja Houellebecqa jest nie tyle odrażająca, co bardzo smutna i defetystyczna. Za dwa tysiące lat żyją w nim neoludzie i dzicy, a planeta jest cmentarzyskiem ludzkości. Neoludzie chowają się w swoich azylach, są w sumie nieśmiertelni, bowiem mogą się bez końca klonować. Dzicy to niedobitki ludzi jakimi jesteśmy, przy jednoczesnym powrocie do prymitywnych czasów życia. Tak w jednym, jak i w drugim przypadku nie ma mowy o prawdziwych więziach, przyjaźni, miłości… jest tylko wola przetrwania, atawistyczny odruch.
Dawno nie zastanawiałam się tyle nad żadną powieścią. Wizja Houellebecqa daje jednak do myślenia.
Moja ocena: 5
Mnie się ta książka spodobała. Jest o wiele lepsza niż „Platforma” i o wiele mniej w niej „pornosika” (cytując Szczukę) niż w tejże „Platformie” czy „Cząstkach elementarnych”. Szczuka widzi w powieści tylko seks, seksualizm, maczyzm, samczy narcyzm. Widzi poszukiwania czegoś, o czym w sumie nie ma mowy. Bo nie o chodzi o coraz młodsze partnerki, ale o kwestię: czym jest miłość. To pytanie w dobie zanikania więzi międzyludzkich w realu na rzecz świata wirtualnego staje się szczególnie istotne. Wizja Houellebecqa jest nie tyle odrażająca, co bardzo smutna i defetystyczna. Za dwa tysiące lat żyją w nim neoludzie i dzicy, a planeta jest cmentarzyskiem ludzkości. Neoludzie chowają się w swoich azylach, są w sumie nieśmiertelni, bowiem mogą się bez końca klonować. Dzicy to niedobitki ludzi jakimi jesteśmy, przy jednoczesnym powrocie do prymitywnych czasów życia. Tak w jednym, jak i w drugim przypadku nie ma mowy o prawdziwych więziach, przyjaźni, miłości… jest tylko wola przetrwania, atawistyczny odruch.
Dawno nie zastanawiałam się tyle nad żadną powieścią. Wizja Houellebecqa daje jednak do myślenia.
Moja ocena: 5
* * *
Houellebecq Michel; Możliwość wyspy;
Jeżeli człowiek się śmieje, jeżeli jako jedyny spośród całego królestwa zwierząt afiszuje się z tą potworną twarzową deformacją, to również dlatego, że jako jedyny, przekraczając egoizm zwierzęcej natury, osiąga przeraźliwe i najwyższe stadium o k r u c i e ń s t w a.
Houellebecq Michel; Możliwość wyspy;
W gruncie rzeczy nie było nawet pewne, że popełnię samobójstwo, może będę należał do tych, którzy do końca z a s r y w a j ą ż y c i e innym, tym bardziej że mając wystarczającą ilość pieniędzy, będę mógł zasrywać życie znaczącej liczbie ludzi.
Jeżeli człowiek się śmieje, jeżeli jako jedyny spośród całego królestwa zwierząt afiszuje się z tą potworną twarzową deformacją, to również dlatego, że jako jedyny, przekraczając egoizm zwierzęcej natury, osiąga przeraźliwe i najwyższe stadium o k r u c i e ń s t w a.
Houellebecq Michel; Możliwość wyspy;
W gruncie rzeczy nie było nawet pewne, że popełnię samobójstwo, może będę należał do tych, którzy do końca z a s r y w a j ą ż y c i e innym, tym bardziej że mając wystarczającą ilość pieniędzy, będę mógł zasrywać życie znaczącej liczbie ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz