Agatha Christie, Tragedia w trzech aktach, Wydawnictwo
Dolnośląskie, Wrocław 1996, 246 s.
Herkules Poirot nie musi szukać roboty, sama go znajdzie.
Ktoś otruł pastora i lekarza – mamy ten sam modus operandi i świadków, a jednak
śledczy są bezradni. Wśród podejrzanych jest kamerdyner. Uciekł, czyli zabił?
W przedstawieniu bierze udział wiele osób, ale sir Charles Cartwright gra główną rolę, konkurując z legendarnym detektywem.
Trzeba znaleźć motyw i reżysera zbrodni, a tymczasem Herkules Poirot buduje domki z kart. Wprawdzie pozostaje nieco w cieniu, ale zarzuca przynętę i po mistrzowsku rozgrywa finałową scenę „Tragedii w trzech aktach”.
W przedstawieniu bierze udział wiele osób, ale sir Charles Cartwright gra główną rolę, konkurując z legendarnym detektywem.
Trzeba znaleźć motyw i reżysera zbrodni, a tymczasem Herkules Poirot buduje domki z kart. Wprawdzie pozostaje nieco w cieniu, ale zarzuca przynętę i po mistrzowsku rozgrywa finałową scenę „Tragedii w trzech aktach”.
W „Tragedii w trzech aktach” Herkules Poirot bardzo długo
kryje się w cieniu pana Satterthwaite’a, dżentelmena występującego w
opowiadaniach o tajemniczym panu Harleyu Quinie, Hermione Lytton Gore zwanej
Egg i Charlesa Cartwrighta – uznanego aktora, który bawi się w detektywa.
Najpierw ginie niepozorny pastor, później lekarz, dobry
znajomy zarówno Cartwrighta, jak i pana Satterthwaite’a. Aktor wręcz zapala się
do śledztwa i przez większość książki, to on gra główne skrzypce. Towarzyszy mu
Satterthwaite. „Tragedia w trzech aktach” to klasyczny kryminał w stylu Agathy
Christie: dużo śladów, dużo niewiadomych i zaskoczenie na koniec. Nie ma
rozwlekłych retrospekcji, które w dzisiejszych czasach tak skutecznie
zwiększają objętość książek, ale czy tak naprawdę są potrzebne? Bohaterowie
głównie zajmują się rozwiązaniem zagadki, w tle zarysowany jest delikatnie
wątek zakochania. Poirot wszystko obserwuje i analizuje korzystając ze swoich „szarych
komórek”, aby w końcu odkryć motyw. Co ciekawe, Agatha Christie pierwotnie, w
wersji książki wypuszczonej na rynek amerykański, wskazała zupełnie inne przesłanki
kierujące mordercą. Zmieniła je rok później, kiedy „Tragedia w trzech aktach”
ukazała się w Wielkiej Brytanii. Amerykański recenzent wspominał o „motywie
niezwykłym, właściwie niespotykanych w annałach kryminalistyki”, tymczasem
podstawą tłumaczenia polskiego jest wersja brytyjska z roku 1935, uznawana za
standardową.
Przyznaję, że intryguje mnie ów niespotykany motyw, co nie
znaczy, że ten, który przedstawiła Christie później jest banalniejszy. Tak czy
inaczej, „Tragedia w trzech aktach” to rozrywka w najlepszym wydaniu.
Moja ocena: 4.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz