Joe Alex, Cicha, jak ostatnie tchnienie, Elipsa, Warszawa
2005, 191 s.
Znany wydawca Melwin Quarendon zaprasza wybraną grupę ludzi
związanych z kryminologią do swej ponurej posiadłości, w celu uczczenia
kolejnego sukcesu wydawniczego. Organizuje z tej okazji kontrowersyjną zabawę
związaną z mroczną historią zamku. Warownia, odcięta w czasie przypływów od
świata, była kilkaset lat wcześniej świadkiem niewyjaśnionego nigdy morderstwa
lady Ewy de Vere. Uczestnicy spotkania, wśród których nie zabrakło Joe Alexa i
Bena Parkera mają za zadanie odnaleźć ukryte od lat szczątki dziewczyny,
zamordowanej przez zazdrosnego męża. Gra niespodziewanie kończy się z powodu
innego morderstwa - w okrutny sposób ginie sekretarka wydawcy. Jedynie słynna spirytystka
Alexandra Wardell widzi w tym sens, gdyż - według niej - śmierć ślicznej Grace
Mapleton stała się wypełnieniem klątwy ciążącej na zamczysku. Joe Alex musi
jednak odsunąć na bok możliwość działania sił nadprzyrodzonych i wśród gości
odnaleźć osobę z najpoważniejszym motywem zabójstwa.
„Cicha jak ostatnie tchnienie” to ostatnia książka jaką
napisał Maciej Słomczyński vel Joe Alex o przygodach Joe Aleksa i Bena Parkera.
I chociaż wszystko wydaje się w tym kryminale pasować do siebie jak dobrze
dobrane puzzle, to na koniec poczułam ni to niesmak, ni rozczarowanie.
A zaczęło się klasycznie: odcięty od świata zamek,
ograniczona grupa ludzi i pozornie nikt nie mógł popełnić morderstwa, bo
wszyscy widzieli wszystkich przez cały czas. Alex i Parker czekając na
miejscowe posiłki i odpływ, rozmawiają z gośćmi i personelem, z szafy zaczynają
wysypywać się tony trupów i nobliwi goście nie wydają się już tacy nobliwi.
Rychło okazuje się, że ofiara sama była sobie winna, a mężczyźni to istoty
uczciwe, choć zdarza im się zbłądzić, błądzą jednak nie z własnej woli, ale z
powodu kuszących ich kobiet. Mniej więcej taki jest sens tłumaczeń
przepytywanych dżentelmenów. Dodajmy do tego wymierzanie sprawiedliwości na
własną rękę i stawianie się ponad prawem.
Zagadka jest logiczna, akcja poprowadzona sprawnie i bez
dłużyzn, ale zabrakło w tej książce umiaru. Joe Alex jako męska Nemesis rozszalał
się na dobre i jakby stracił kontakt z rzeczywistością.
Moja ocena: 3.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz