Przemysław Słowiński, Słynne agentki. Kobiety w służbie
wywiadów, Videograf, Chorzów 2013, 288 s.
Barwny korowód kobiet, które zasłynęły dzięki swojej
działalności wywiadowczej. Są wśród nich agentki, które zajmowały się
szpiegostwem z pobudek patriotycznych, jak Elżbieta Zawacka lub Noor Ynayat
Khan, ale i takie, które stały się narzędziem uprawiających politykę mężczyzn.
Jedne szukały przygody, jak Elsbeth Schragmüller czy Coco Chanel, inne łatwej
drogi do fortuny, jak Karolina Rzewuska (Sobańska), jeszcze inne zemsty, jak
Violette Szabo czy Izabella Horodecka. Sprawdzoną metodą zdobywania tajnych informacji
był seks, o czym doskonale wiedzieli agenci wszystkich wywiadów świata. Ale
kobieta - szpieg to nie tylko seks. Historia wywiadu i kontrwywiadu pełna jest
pań podejmujących niebezpieczne zadania i ryzykujących życie.
Autor zdecydował się na przedstawienie postaci agentek w
porządku alfabetycznym. Moim skromnym zdaniem, nie był to wybór najszczęśliwszy,
bo Słowiński skacze od II wojny światowej do końca XX wieku, potem okres PRL-u,
znowu II wojna i skok do lat sześćdziesiątych, ponownie II wojna, cofnięcie się
do wieku XIX, potem I wojna światowa i ponownie II wojna. Powstał z tego
misz-masz chronologiczny trudny chwilami do strawienia.
Kładąc nacisk na różnorodność motywacji kobiet, które
podejmowały się szpiegowania na rzecz obcych wywiadów, Słowiński przedstawia
sylwetki kobiet moralnie dwuznacznych, czego przykładem jest Ann Chapman,
obecnie bardziej znana z bycia celebrytką niż szpiegowania. Karolina Rzewuska z
kolei pracowała dla carskiej Ochrany i była raczej zwykłą donosicielką niż
agentką, bowiem o jej współpracy z caratem wiedziano powszechnie.
Agentkami sensu
stricto były raczej kobiety takie jak Krystyna Skarbek, Noor Ynayat Khan
czy Violette Szabo pracujące w Brytyjskim Wywiadzie Operacji Specjalnych w
czasie II wojny światowej. Ich działalność nie polegała na epatowaniu seksem
tylko na niebezpiecznej pracy, przeprawach do okupowanych krajów i zdobywaniu
wiadomości, które były istotne dla aliantów. Stawały oko w oko z
niebezpieczeństwem, niektóre przypłaciły swą działalność życiem. Były dzielne i
w niczym nie przypominały słodkich, roznegliżowanych panienek z późniejszych
książek Iana Flemminga.
Wydaje się, że Słowiński chciał ukazać kwestie kobiecej
współpracy z wywiadem w jak najszerszym kontekście. Zatem obok działaczek AK
opisane są agentki komunistyczne działające w Polsce Ludowej, opisana jest
wspomniana już Ann Chapman będąca karykaturą kobiety-agentki, opisana jest
wreszcie Mata Hari – najsłynniejsza kobieta-szpieg. Wyszło jak wyszło. Jedno
jest pewne, opisał (w większości) losy kobiet niezwykłych, silnych i
bezkompromisowych. Może gdyby skupił się na jednym okresie historycznym „Słynne
agentki” byłyby książką równiejszą. A tak pozostał po lekturze niedosyt. I chęć
sięgnięcia po książki Marka Łuszczyny: „Igły. Polskie agentki, które zmieniły
historię” oraz „Zimne. Polki, które nazwano zbrodniarkami”.
Moja ocena: 3.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz