Mary Higgins Clark, Gdzie teraz jesteś, Prószyński i S-ka, Warszawa 2009, 223 s.
Mack zaginął dziesięć lat temu. Pewnego dnia wyszedł z domu
i nikt go już więcej nie widział. Co roku dzwoni do domu w Dzień Matki,
zapewnia, że jest zdrowy, po czym rozłącza się, nie odpowiadając na żadne
pytania. Nawet po śmierci ojca w zamachu na WTC nie wrócił do rodziny. Siostra
Macka, Caroline, decyduje się rozwiązać tajemnicę,...
Bardzo przyzwoity, dobrze
napisany dreszczowiec. Przede wszystkim, ja zazwyczaj dostaję dreszczy na samą
myśl o osobach zaginionych, o czym pisałam już kilkakrotnie. Nie ma chyba nic
gorszego niż niewiedza, co się dzieje z ukochaną osobą, co robi, czy jest
zdrowa, czy ukrywanie się to jej wybór, czy po prostu nie żyje.
Kiedy młodsza siostra
postanawia odnaleźć brata wyzwala falę reakcji. Przede wszystkim dostaje kartkę
od Macka(?), że ten nie chce być odszukany. Natomiast małżeństwo stróżów w
kamienicy, gdzie mieszkał przed zniknięciem, ewidentnie ma coś do ukrycia.
Szybko się czyta, akcja jest
spójna, Higgins Clark nie rozpisuje się na bóg wie ilu stronach i „Gdzie teraz
jesteś” można „połknąć” w czasie jednej podróży lub wieczoru. Autorka nie
przesada też z wybuchowością końcówki i chociaż nie można mówić o wielkim
zaskoczeniu, to trzeba przyznać, że intryga jest całkiem dobrze rozrysowana.
Moja ocena: 4
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz