W końcu, po kilku sesjach usypiania i wielu dawkach samozaparcia, Jelinkowa „Żądza” została ukończona. Chciałabym powiedzieć: nigdy więcej Jelinek, ale… nie powiem. Ostrzę sobie zęby na „Pianistkę” i „Amatorki”.
„Żądza” przede wszystkim rozczarowuje niepotrzebnymi (moim zdaniem) wstawkami autoironicznymi, odniesieniem się Jelinek do samej siebie. O wiele lepiej wychodzi jej ballada o żandarmie ogarniętym żądzą posiadania domów i posiadania kobiet. Jego pazerność, zakłamanie i zafajdane (dosłownie) dzieciństwo są opisane w szczery do obrzydliwości sposób. Jelinek lepiej niż swego czasu Jörg Haider obrzydza swój kraj, ukazuje drugą naturę Austriaków. Dopóki autorka snuje opowieść o zmaskulinizowanym świecie austriackiej prowincji, ograniczeniu kobiet do bycia obiektem seksualnym lub ofiarą łowcy domów; dopóki opisuje sztucznie kreowaną przyrodę kraju nad pięknym, modrym Dunajem; dopóki skupia się na ukazaniu nicości płci i wartości – książkę czyta się szybko. Ale potem Jelinek próbuje bawić się w Jamesa Joyce’a i niestety to już jej niezbyt wychodzi.
Porównując jednak jej powieść i zwykłe czytadła, Jelinek wychodzi z tego porównania zwycięsko. Bo jej prozę czyta się wartko, choć trudno przebrnąć przez interwały bełkotu o sobie samej.
W sumie – trzeba lubić tego typu literaturę, aby się w niej tarzać i nie nudzić. Jak zaznaczyłam na wstępie: chcę przeczytać jeszcze dwie książki, nim odniosę się do Jelinek, jako autorki godnej Nobla.
Moja ocena: 4
Moja ocena: 4
* * *
Jelinek Elfriede; Żądza;
Kobiety i ślub to mieszanka doskonała, przede wszystkim na wsi, gdzie jest mało rozrywek, a i te szybko się człowiekowi nudzą. Wtedy zawiera się małżeństwo. Żadna kobieta nie umie w tym miejscu powiedzieć „dziękuję, beze mnie”.
Jelinek Elfriede; Żądza;
Tak. Zabiorą morderców do swoich domów, gdzie ci po kilku dniach zabiją dzieci kobiety, przynajmniej jedno, jak już mówiliśmy, wszystko, niestety zawsze mówimy wcześniej i nic nie ukrywamy za siódmą górą, wysoką na ponad dwa tysiące metrów. Mordercy robią takie rzeczy, bo nie chcą zaczynać nowego życia, a jeśli już, to sami albo z innymi. Ale nigdy z tymi, których już mają. Ich dusze chcą się może stać ludźmi, ale rozum chce czego innego, on chce tego, czego i my wszyscy chcemy, ale nie mamy odwagi. My wszyscy powinniśmy nienawidzić życia cielesnego, ale spośród tych, których znam, tylko ten żandarm nienawidzi go naprawdę.
Jelinek Elfriede; Żądza;
Miłość nie burzy murów, jak to się często mówi. raczej buduje nowe, żeby ludzie uczyli się za nimi czekania i zawsze kopali bez sensu w żelazną bramę.
Jelinek Elfriede; Żądza;
Ludożercy zawsze tak zaczynają. Najpierw chcą zjeść siebie, ale na koniec zawsze biorą sobie do głowy i do serca innych. A jeśli głowa czy serce są w podróży, np. na wycieczce do TV albo do wideo, w ostateczności biorą się do samych ciał, i to naturalnej wielkości I już, często z przymusu, wypływa z owych ciał kał i mocz, ten naturalny szampan, czasem ze strachu, że kiedyś przyjdzie za to zapłacić, zamiast być środkiem płatniczym.
Jelinek Elfriede; Żądza;
W samotności każdy płomyk jest potencjalnym słomianym ogniem.
Jelinek Elfriede; Żądza;
Tu muszę przyznać rację krytykom Hegla, cały ten ból, całe to cierpienie, cała ta nędza, cała ta całość, cała ta śmierć sama w sobie, wszystko to nie sprawi, że na stole rzeźnickim historii będzie się wiła choćby jedna jedyna, niewinna, głupia owca mniej. Bóg stworzył, a potem nie poświęcił już ani jednej myśli temu, co zrobił, odważę się pójść o zakład.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz