Jak spokojnie, jak dobrze i jak przyjemnie czyta się „Prawiek i inne czasy” Olgi Tokarczuk. Nie wiem dlaczego miałam wcześniej wrażenie, że będzie to opowieść o świecie nierzeczywistym, wymyślonym, nijak do mnie nieprzemawiającym. Nadinterpretacja tekstu i tytułu sprawiła, że zbyt długo czekałam z czytaniem Tokarczuk.
A teraz jestem po prostu zachwycona. Zauroczona. Smakuję prozę Tokarczuk i zachwycam się pomysłem i sposobem jego przedstawienia. Nie wiem czy to najbardziej ambitna książka pisarki, nie interesuje mnie to. Cieszę się, że mogę pławić się w słowach i odpoczywać.
Piękne… i słowa, i uczucie.
Moja ocena: 6
Moja ocena: 6
* * *
Tokarczuk Olga; Prawiek i inne czasy;
Im starszy był dziedzic Popielski, tym świat wydawał mu się straszniejszy. Człowiek młody zajęty jest własnym rozkwitem, parciem do przodu i poszerzaniem granic: od dziecinnego łóżeczka po ściany pokoju, dom, park, miasto, kraj, świat, a potem, w wieku męskim, przychodzi czas na rojenia o czymś jeszcze większym. Koło czterdziestki następuje przełom. Młodość w swoim natężeniu, w swojej mocy męczy się sobą. Którejś nocy czy któregoś poranka człowiek przechodzi granicę, osiąga swój szczyt i robi pierwszy krok w dół, ku śmierci.
Tokarczuk Olga; Prawiek i inne czasy;
… największym oszustwem młodości jest wszelki optymizm, uporczywa wiara w to, że coś się zmieni, poprawi, że we wszystkim jest postęp.
Tokarczuk Olga; Prawiek i inne czasy;
Ludzie myślą, że żyją bardziej intensywnie niż zwierzęta, niż rośliny, a tym bardziej — niż rzeczy. Zwierzęta przeczuwają, że żyją bardziej intensywnie niż rośliny i rzeczy. Rośliny śnią, że żyją bardziej intensywnie niż rzeczy. A rzeczy trwają, i to trwanie jest bardziej życiem niż cokolwiek innego.
Tokarczuk Olga; Prawiek i inne czasy;
Na początku nie było żadnego Boga. Nie było ani czasu, ani przestrzeni. Było tylko światło i ciemność. I to było doskonałe.
Tokarczuk Olga; Prawiek i inne czasy;
Wyobrażanie sobie jest w gruncie rzeczy stwarzaniem, jest mostem pojednania między materią a duchem. Zwłaszcza gdy robi się to często i intensywnie. Wtedy obraz przekształca się w kroplę materii i włącza do przepływów życia. Czasem po drodze coś się w nim zniekształca i zmienia. Wszystkie ludzkie pragnienia zatem, jeżeli są wystarczające silne, spełniają się. Nie zawsze jednak do końca tak, jak się tego oczekiwało.
Tokarczuk Olga; Prawiek i inne czasy;
Ludzie boją się tego, co niestałe i zawsze zmienne, dlatego wymyślili coś, co nie istnieje — niezmienność, i uznali, że to, co wieczne i niezmienne, jest doskonałe. Przypisali więc niezmienność Bogu. I w ten sposób stracili zdolność rozumienia go.
Tokarczuk Olga; Prawiek i inne czasy;
Wysunął pierwszy palec:
— Albo Bóg jest i był, albo — tu dołączył drugi — Boga nie ma i nie było. Albo leż — pojawił się trzeci palec — Bóg był, ale już go nie ma. I na koniec — tu dziobnął Izydora czterema palcami — Boga jeszcze nie ma i dopiero się pojawi.
Tokarczuk Olga; Prawiek i inne czasy;
I teraz zrozumiał, skąd brało się to poczucie braku, smutek leżący u podstaw wszystkiego, smutek obecny w każdej rzeczy, każdym zjawisku, od zawsze — nie można naraz pojąć wszystkiego.
Tokarczuk Olga; Prawiek i inne czasy;
Pomyślał, że jego przyszłość jest taka sama jak przeszłość — wydarzają się w niej różne rzeczy, które nic nie znaczą, donikąd nie prowadzą. Ta myśl wzbudziła w nim lęk, bo za tym wszystkim, za kursem i awansem, za pensjonatem i rozbudową domu, za wszelkimi pomysłami, wszelkim działaniem była śmierć.
Tokarczuk Olga; Prawiek i inne czasy;
Czas Zmarłych więził w sobie tych, którzy naiwnie sądzili, że śmierci nie trzeba się uczyć, tych, którzy oblewali śmierć jak egzamin. A im bardziej świat posuwał się do przodu, im bardziej wychwalał życie, im mocniej przywiązywał do życia, tym większy tłok panował w Czasie Zmarłych i tym gwarniejsze stawały się cmentarze. Dopiero tutaj bowiem zmarli powoli przytomnieli po ży¬ciu i okazywało się, że stracili dany im czas. Po śmierci odkrywali tajemnicę życia, i było to odkrycie daremne.
Tokarczuk Olga; Prawiek i inne czasy;
Kiedy drzewo umiera, jego sen bez znaczeń i wrażeń przejmuje inne drzewo. Dlatego drzewa nigdy nie umierają. W niewiedzy, że się istnieje, jest wyzwolenie od czasu i śmierci.
Tokarczuk Olga; Prawiek i inne czasy;
Któregoś dnia, gdy Izydor wpatrywał się w swój kawałek nieba, doznał olśnienia. Zrozumiał, że Bóg nie jest ani mężczyzną, ani kobietą. Poznał to, gdy wypowiadał słowo „Boże". W tym słowie znajdowało się rozwiązanie problemu płci Boga. „Boże" brzmiało tak samo jak „słońce", jak „powietrze", jak „miejsce", jak „pole", jak „morze", jak „zboże", jak „ciemne", „jasne", „zimne", „ciepłe"... Izydor z przejęciem powtarzał odkryte prawdziwe boskie imię i za każdym razem wiedział coraz więcej i więcej. Boże było więc młode, a jednocześnie istniało od początku świata albo i wcześniej (bo „Boże” brzmi tak samo, jak „zawsze"), było niezbędne dla wszelkiego życia (jak „pożywienie"), znajdowało się we wszystkim („wszędzie"), lecz gdy się je próbowało znaleźć, nie było go w niczym („nigdzie"). Boże było pełne miłości i radości, ale bywało też okrutne i groźne. Miało w sobie wszystkie cechy, przymioty, które są obecne w świecie, i przyjmowało postać każdej rzeczy, każdego zdarzenia, każdego czasu. Tworzyło i niszczyło albo pozwalało, żeby stworzone niszczyło się samo. Było nieprzewidywalne jak dziecko, jak ktoś szalony.
Tokarczuk Olga; Prawiek i inne czasy;
Może każda normalna rodzina musi mieć taki bezpiecznik normalności, kogoś, kto weźmie na siebie te wszystkie kawałki szaleństwa, jakie nosimy w sobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz