„Siarka” zapowiadała się niesamowicie, ale tak się zastanawiam, jakie to stropy są nędzne w drogich apartamentach nowojorskich, że przecieka przez nie tłuszcz? Ja rozumiem kwas w „Obcym” przeżerający metalowe części i wszystko inne, ale ludzki tłuszcz przeciekający przez sufit? Te sufity są z gipsu czy co? Nadmierne efekciarstwo, niedokończona historia to jakby apel autorów: „Kupcie nasz kolejny produkt, kupcie! A dowiecie się więcej!” Jedna niedokończona historia może być, ale jeśli robi się z tego jakaś saga, to ja przepraszam bardzo, ale wolę już swojego Manna i jego „Wyznania hochsztaplera Feliksa Krulla” – tam przynajmniej pomimo rozwlekłości typowej dla tej epoki, jest w utworze jakiś sens i myśl przewodnia.
W „Siarce” mamy obiecujące morderstwa, a rozwiązanie jest banalne, tak banalne, aby amerykański czytelnik to przełknął i nie podejrzewał światowego spisku. Do tego bezczelnie kradną bohatera powieści Williama Collinsa z „Damy w bieli”. Poza tym jak ładnie się asekurują odcinając się w „Podziękowaniach” od dwóch wykreowanych przez siebie bohaterów: „błędnych interpretacji Pisma świętego przeprowadzonych przez Wayne’a P. Bucka oraz od nieprawidłowego stosowania zasady złotej proporcji przez profesora von Mencka”. Czytelnik zaczyna lekturę z nastawieniem, że (za przeproszeniem) ci panowie są be.
Moja ocena: 3
W „Siarce” mamy obiecujące morderstwa, a rozwiązanie jest banalne, tak banalne, aby amerykański czytelnik to przełknął i nie podejrzewał światowego spisku. Do tego bezczelnie kradną bohatera powieści Williama Collinsa z „Damy w bieli”. Poza tym jak ładnie się asekurują odcinając się w „Podziękowaniach” od dwóch wykreowanych przez siebie bohaterów: „błędnych interpretacji Pisma świętego przeprowadzonych przez Wayne’a P. Bucka oraz od nieprawidłowego stosowania zasady złotej proporcji przez profesora von Mencka”. Czytelnik zaczyna lekturę z nastawieniem, że (za przeproszeniem) ci panowie są be.
Moja ocena: 3
* * *
„Taniec śmierci” ciągnie wątek, a do tego autorzy postanowili odnieść się do sprawdzonych wzorców: geniusz dobra kontra geniusz zła. Pendergrast kontra jego baaardzo zły brat. Ja tego nie kupuję. Jedyny dobry moment, który mógłby liczyć się na plus, gdy ginie jedna z ofiar „złego” Pendergrasta i tak jest później sknocony. Same zaś morderstwa… och to takie trywialne, że aż mnie mdli. Nie zdradzę dlaczego, ale podsunę wskazówkę: pragnienie także trzeba umieć przedstawić. Czy to pragnienie zemsty, zdominowania ludzkości czy też posiadania niewyobrażalnej kasy. Przewidywalność coraz częściej gości w książkach duetu. Jeśli przeczytacie „Siarkę”, będziecie wiedzieć co jest nie tak z jednym z bohaterów „Tańca śmierci” i to już jest po prostu żenujące.
Moja ocena: 3
Moja ocena: 3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz