W dwa dni przeczytałam „Biały zamek” Pamuka. Dziwna to książka. Rojenia senne, pragnienie wolności, pragnienie sprostania wymaganiom swemu władcy, pragnienie wolności i zrozumienia kim się jest, Pamuk wplótł w historię dwóch mężczyzn – Wenecjanina i Turka, bardzo do siebie podobnych. Przez kilkadziesiąt lat wspólnego życia rodzi się przyjaźń oscylująca na granicy miłości i nienawiści. Jak do tej pory jest to najlżejsza książka jaką Pamuk napisał. Takie czytadło z wyższej półki, marzenie senne o wielkości i sławie, o utraconym dziedzictwie. Odnajdujemy tu i polskie motywy, wyjazdy na Lechistan, próba zrozumienia Słowian, a przede wszystkim – zrozumienia czym jest największe przewinienie życia? Za co możemy się wstydzić? Z jednej strony bohaterowie podążają za mrzonką, swoistą idée fixe; z drugiej zaś obserwujemy ich wzajemne relacje – miłość, nienawiść, strach. Wszystko jednak opiera się na zapożyczonej teorii Keplera: „dlaczego jestem tym, kim jestem?” Pamuk bawi się formą, mamy tu pamiętniki, kronikę, nawiązuje do rozpraw naukowych. A i tak interpretację pozostawia nam, czytelnikom.
Moja ocena: 4.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz