Wcześniej już pisałam, że chcę zdążyć z uporaniem się z
zaległymi recenzjami przed majowym nawałem pracy. Prawie mi się udało. Zostało
do opisania pięć książek. I pewnie w weekend popełnię recenzję lub dwie.
Praca ma to do siebie, że nie tylko odciąga od czytania, ale
daje wymierne korzyści w postaci ekwiwalentu pieniężnego. Raz do roku robię
sobie prezent i kupuję książki, które chcę przeczytać, a których w bibliotece
nie ma lub są właściwie nieosiągalne.
W tym roku padło na Mariusza Szczygła i jego „Niedzielę,
która zdarzyła się w środę” (przez ubiegłe miesiące uległam urokowi prozy
redaktora Szczygła i tym sposobem „Niedziela...” trafiła do mnie). Kate
Atkinson znałam z wcześniejszej twórczości i chociaż rzadko kieruję się
„achami” i „ochami” krytyków, „Jej wszystkie życia” mnie zaintrygowała.
Następny jest Jacek Hugo-Bader i jego „Dzienniki kołymskie” – czekałam na tę
książkę od ponad pół roku. Pierwsze zdanie innej książki pana Hugo-Badera
zadecydowało o kupnie „Dzienników”. I wreszcie „Przetrwałam” Evy Mozes Kor,
recenzję przeczytałam u Książkówki. Tej książki prędko w naszej bibliotece nie
będzie, niech zatem stoi u mnie.
To tyle. Wracam do pracy :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz