Stuart MacBride, Zamierające światło, Amber, Warszawa 2007,
328 s.
Zabite drzwi i okna, żadnej drogi ucieczki, sześcioro ludzi
uwięzionych w płonącym domu. Sześć śmiertelnych ofiar szaleńca, który podłożył
ogień. To nie jedyna zbrodnia popełniona tej nocy w Aberdeen. W dzielnicy
portowej zostają znalezione zmasakrowane zwłoki prostytutki. Od czasu wydarzeń
z „Chłodu granitu” gwiazda sierżanta Logana McRae przygasła. Przeniesiony po
niefortunnej akcji do oddziału nieudaczników teraz ma szansę się
zrehabilitować. Ale Granitowe Miasto zalewa nowa fala przemocy, giną kolejne
prostytutki, wybuchają kolejne pożary. A Logan musi przewidzieć następny ruch
dwóch seryjnych morderców...
Dzięki cioci Malinie powróciłam do Szkocji. Tym razem na
północ od Edynburga, do miasta nieprzyjaznego, ponurego i deszczowego, czyli
Aberdeen i w klimaty jak najbardziej przeze mnie lubiane.
Nie czytałam „Chłodu granitu” i „Zamierające światło” było
pierwszym spotkaniem z Loganem McRae’em. Ciekawym spotkaniem. W końcu jakiś
policjant ma ułożone jako tako życie osobiste i nie rozpatruje w wolnych
chwilach swych porażek z przeszłości. Gnębi go za to ostatnia niefortunna
akcja, ciężko ranny posterunkowy Maitland i przeniesienie pod rozkazy inspektor
Steel, szalenie wkurzającej i kopcącej niczym lokomotywa baby. Wraz z jej
zespołem McRae musi rozwiązać sprawę zamordowanej prostytutki. W porównaniu do
podpalenia, w którym zginęło pięć dorosłych osób i kilkumiesięczne dziecko,
morderstwo na kobiecie zajmującej się zaspokajaniem erotycznych zachcianek
marynarzy i aberdeenczyków wydaje się o wiele mniej istotne. McRae jest uparty
i chce poznać prawdę za wszelką cenę. Jednocześnie zależy mu na powrocie do
starego zespołu, zatem interesuje się i podpaleniami. Węszy niczym pies gończy,
zadaje niewygodne pytania i nie zawsze jest szarmancki.
Kryminał MacBride’a utrzymany jest w ponurych barwach.
Zwiedzamy, często nocą, dzielnice Aberdeen, do których raczej turyści nie
zaglądają, poznajemy ludzi, którym daleko do wzorowych obywateli. A przy okazji
dowiadujemy się, że i tym wzorowym daleko do przyzwoitości. Nie jest to
przyjemna lektura, nie ma w „Zamierającym świetle” postaci entuzjastycznie
nastawionych do życia, pogodnych. Są za to ludzie żądni władzy, biurokraci,
dewianci. Szantaż, zazdrość, alkoholizm koegzystują z profesjonalizmem, dociekliwością
i zwyczajnym życiem.
Niezłe.
Moja ocena: 4.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz