Natascha Kampusch, 3096 dni, Sonia Draga, Katowice 2011, 276
s.
Miała dziesięć lat, gdy w marcu 1998 roku została
uprowadzona w drodze do szkoły. Porywacz - niepozorny technik Wolfgang
Priklopil - przez prawie osiem i pół roku więził ją w ciasnej klitce pod
garażem. Od czterech lat dziewczyna znów cieszy się wolnością. W środę 8
września ukaże się jej autobiografia `3096 Tage` (3096 dni). Już dziś wiadomo,
że będzie to bestseller. - Ta książka zrobi z niej milionerkę - przewiduje
prof. Jo Groebel, psycholog mediów z Niemieckiego Instytutu Cyfrowego w
Berlinie.
Będzie to opowieść o piekle. Dziewczyna żyła w niespełna pięciometrowej celi bez okien. Dopiero z czasem Priklopil zainstalował jej radio i telewizję. - Ogromna inteligencja i wewnętrzna siła pozwoliły jej przetrwać tych 3096 dni w niewoli. Natascha stworzyła swój świat fantazji, do którego porywacz nie miał dostępu. Peter Reichard, który w ciągu ostatnich trzech lat wielokrotnie rozmawiał z Kampusch i zrobił o niej film dokumentalny dla niemieckiej telewizji.
Zdarzało się, że Priklopil opuszczał w domu żaluzje i zabierał Nataschę na górę do swojego mieszkania. Czasem wyjątkowo wychodził z nią do ogrodu albo nawet na krótki spacer. Zastraszona, długo nie miała odwagi, by spróbować ucieczki. Dopiero 23 sierpnia 2006 roku udało jej się zbiec. Tego samego dnia jej porywacz popełnił samobójstwo.
Będzie to opowieść o piekle. Dziewczyna żyła w niespełna pięciometrowej celi bez okien. Dopiero z czasem Priklopil zainstalował jej radio i telewizję. - Ogromna inteligencja i wewnętrzna siła pozwoliły jej przetrwać tych 3096 dni w niewoli. Natascha stworzyła swój świat fantazji, do którego porywacz nie miał dostępu. Peter Reichard, który w ciągu ostatnich trzech lat wielokrotnie rozmawiał z Kampusch i zrobił o niej film dokumentalny dla niemieckiej telewizji.
Zdarzało się, że Priklopil opuszczał w domu żaluzje i zabierał Nataschę na górę do swojego mieszkania. Czasem wyjątkowo wychodził z nią do ogrodu albo nawet na krótki spacer. Zastraszona, długo nie miała odwagi, by spróbować ucieczki. Dopiero 23 sierpnia 2006 roku udało jej się zbiec. Tego samego dnia jej porywacz popełnił samobójstwo.
Podczas przenoszenia recenzji z jednego bloga na drugi jedną
zgubiłam. Ja zazwyczaj coś gubię podczas przenoszenia, a to nagrania Suede gdy
zmieniałam komputer, a to nagrania filmowe, kiedy zmieniałam komputer po raz
drugi. Nic zatem dziwnego, że teraz też mi się coś zawieruszyło. Niestety moje
wrażenia o autobiografii Kampusch są nie do odzyskania.
Jej książkę czytałam latem 2011 roku i do tej pory pamiętam,
że wywarła na mnie duże wrażenie. Ofiara porwania w wieku dziesięciu lat, osiem
kolejnych spędziła z porywaczem w jego domu. Kampusch opisuje swój strach i
próby przystosowania się do zaistniałej sytuacji. Odnosi się też do oskarżeń,
że nie uciekła wcześniej, skoro kilka razy była ze swoim porywaczem w miejscach
publicznych. I całkowicie pomija najbardziej intymną sferę swego życia w owym
czasie.
Ta książka jest opisem kilku tysięcy dni, które płynęły
monotonnie, ale daleko im było do idylli. Kampusch była bita, poniżana,
głodzona i najczęściej trzymana w podziemnej, ciemnej kryjówce. Wszystko to
działo się w samym centrum Europy, w jednym z najbardziej cywilizowanych
państw. Wysoko rozwinięta technika i zamiłowanie do porządku nie zawsze idą w
parze z normalnością.
W tej książce czytelnik nie znajdzie sensacyjnych i pełnych
grozy opisów. Moim skromnym zdaniem, jeśli ktoś na to liczył, to powinien się
udać do lekarza. Bo co innego znajdować przyjemność w czytaniu drastycznej
fikcji literackiej (chociaż to też jest chore), a co innego – wymagać całkowitej
wiwisekcji z życia dziewczyny, której historia zdarzyła się naprawdę. Zresztą i
bez „sensacji” ta książka porusza i budzi refleksje.
Moja ocena: 4.5
Moja ocena: 4.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz