Virginia C. Andrews, A jeśli ciernie, Świat Książki,
Warszawa 2012, 448 s.
Minęły lata. Cathy po swych małżeńskich perypetiach ma dwóch
synów, Jory'ego i Barta. To oni są narratorami trzeciej części cyklu. Cathy i
jej ukochany brat Chris żyją obecnie jak mąż i żona. Kobieta nie może mieć
więcej dzieci i postanawia adoptować dziewczynkę - Cindy. Z czasem Chris
przekonuje się do tego pomysłu. Bart czuje się zaniedbywany przez matkę i
zaprzyjaźnia się ze starszą panią, która wprowadziła się do domu obok. Nowa
sąsiadka często zaprasza chłopca do siebie na lody i ciasteczka. Także jej
służący serdecznie traktuje Barta, a pewnego dnia wręcza mu tajemniczy
dziennik. Od tego momentu zachowanie nastolatka, dotąd spokojnego i skrytego,
radykalnie się zmienia... Czego dowiedział się z tych zapisków? Dlaczego nagle
stał się agresywny? I jakie są prawdziwe intencje starszej pani? Powieść „A
jeśli ciernie" dostarczy czytelnikom niejednego dreszczu emocji.
Niestety kolejna część opowieści o Dollangangerach powiela
wszystkie błędy „Płatków na wietrze”. Tego się właściwie nie da czytać. Książkę
się męczy niczym najnudniejszą z nudnych lekturę!
Historia opowiedziana z punktu widzenia dzieci Cathy miała
odświeżyć narrację. Tymczasem jest to opowieść jednostajna i przewidywalna.
Postaci są albo czarne, albo białe i do bólu papierowe. Wyskakują przy tym niczym
diabeł z pudełka.
Starszy syn Cathy – Jory – jest tyleż prawy, co mdły. Za to
młodszy – Bart – zaczyna znajdować w sobie pokłady mściwości i nienawiści.
Dręczy wszystko, co wpada mu w ręce. Jego nienawiść i zafascynowanie nigdy niepoznanym
pradziadkiem jest wręcz irracjonalna. Natomiast treść tajemniczego dziennika,
pod wpływem której jakoby dokonała się w nim przemiana, jest błahym bełkotem
mizogina, niewnoszącym nic ciekawego do akcji.
Najbardziej kuriozalne jest natomiast podejście do uczucia
łączącego Cathy i Chrisa. Niby każdy się oburza i... na kilku słowach nagany
się kończy. Nic nie wynika z poznania tajemnicy rodzeństwa, nie ma żadnych
konsekwencji ani prawnych, ani moralnych. Co więcej, Cathy postanawia spisać
swoje wspomnienia „dla potomności”, jakby mało jej było, że tylko najbliższe
otoczenie wie o jej długotrwałym związku z bratem.
Wszystko to jest bez sensu. Nie polecam.
Moja ocena: 1.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz