Dostałam „Doktora Sen” i już bym czytała i zamknęła się na świat
zewnętrzny, gdyby nie blisko sześćset stron „Opowiadań nowojorskich” na
piątkowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki. Prawie kończę „Plac Waszyngtona”
i nie rozumiem wydawcy. Coś, co ma około dwustu stron, raczej nie jest
opowiadaniem. Poza tym, że lubię kończyć to, co zaczynam, Henry James mnie
wciągnął.
Czuję się niczym Fredrowski osiołek.
Ba, często krótsze teksty wydaje się u nas jako pełnoprawne powieści ;-)
OdpowiedzUsuńJa już Doktora mam za sobą. Wrażenia? W gruncie rzeczy pozytywne, choć nie jest King, jakiego najbardziej lubię.
Wiesz, King pisze już 40 lat. Inni pisarze po takim "stażu" pracy bywali już niestrawni i nie do czytania. A "Pod kopułą" jest dowodem, że King jeszcze może ;). A za "Doktora" biorę się niebawem.
Usuń