Virginia C. Andrews, Płatki na wietrze, Świat Książki,
Warszawa 2012, 432 s.
"Płatki na wietrze" są drugą częścią niezwykłej
historii rodzeństwa Dollangangerów. Dzieci decydują się na ucieczkę z ponurego
poddasza. Cathy, Chris i mała Carrie trafiają do domu doktora Sheffielda, który
roztacza nad nimi opiekę. Straszne przejścia nie pozwalają im jednak powrócić
do normalnego życia. Pomocy mogą szukać jedynie u znienawidzonej matki.
"Płatki na wietrze" to intrygujące połączenie powieści obyczajowej, psychologicznej, przygodowej oraz thrillera. Sugestywna rzecz o rodzinnej tajemnicy, trudnym wchodzeniu w dorosłość i poszukiwaniu miłości. Pełna emocji podróż do świata bohaterów, którzy walczą o nowe, normalne życie.
"Płatki na wietrze" to intrygujące połączenie powieści obyczajowej, psychologicznej, przygodowej oraz thrillera. Sugestywna rzecz o rodzinnej tajemnicy, trudnym wchodzeniu w dorosłość i poszukiwaniu miłości. Pełna emocji podróż do świata bohaterów, którzy walczą o nowe, normalne życie.
Wielkie nieporozumienie! Jakby tę część napisał zupełnie
ktoś inny, a dokładniej niezbyt zdolny grafoman. Koszmarne dialogi, płaskie
postaci, galop przez kilka lat, jakby Andrews chciała jak najwięcej upchnąć w
jedną książkę, a wszystko to nudne straszliwie i chaotyczne.
Narratorką, podobnie jak w „Kwiatach na poddaszu”, jest
Cathy i siłą rzeczy na niej skupia się cała uwaga. Przebieg jej kariery każe
nam śledzić Andrews, jej nieudanych związków i jej zemsty. Po drodze Cathy
rodzi dwoje dzieci. Na losy Chrisa i Carrie autorka chyba nie miała pomysłów,
bo opisani są powierzchownie, po łebkach. Chris stracił całą werwę, jaką posiadał
w „Kwiatach...”, stał się zakochanym kołkiem. A Carrie? Z Carrie stało się to,
co zawsze czynią autorzy, gdy nie wiedzą, jak poprowadzić postać. A szkoda, bo
właśnie o osamotnionej bliźniaczce można było napisać wiele. I to ciekawie.
Cathy wykreowana jest na femme fatale. Łamie serca właściwie
wszystkich mężczyzn jacy stają na jej drodze. Najpierw jest to aż
nieprawdopodobne, z czasem staje się nudne. Podobnie jak nudnie opisana jest
kariera Cathy jako wielkiej baletnicy. Andrews sili się na obrazowe opisy, ale
co z tego, skoro muzyki i ruchów baletowych po prostu nie umie opisywać!
Ta książka jest słaba i należy ją omijać szerokim łukiem.
Moja ocena: 1.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz