Hłasko Marek; Brudne czyny;
- Przedwczoraj rozdałeś mi też sukienkę – powiedziała. – I dzisiaj znowu.
- Tak – powiedział. – To bardzo proste. Potrzebujesz trzysta sześćdziesiąt pięć sukienek w roku. To już coś jest. Będziemy musieli ciężko pracować. Ty i ja. W dzień będziemy robić te sukienki, a wieczorem je drzeć. I jest to wszystko o czym warto myśleć.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
... myślała, że rzeczywiście się nie uczy tak szybko jak kobieta od mężczyzny i nikt nie potrafi zaakceptować tej wiedzy jak kobieta. "Jego głosu – pomyślała – jego głupoty, mądrości i przyzwyczajeń; tego żeby uważać że papierosy, które on pali są najlepsze na świecie, i tych wszystkich głupstw, które wypowiada czytając książkę czy gazetę, z której nic nie rozumie. I może to tu jest ta nędza, a jeśliby ktoś nawet chciał, ta wielkość, to kurewskie przemieszanie rzeczy w rozpaczliwym pragnieniu zdobyciu całego człowieka, które ma kobieta, a którego wcale nie ma mężczyzna nawet wtedy, jeśli kocha naprawdę. Samotny mężczyzna stanowi zawsze jakąś całość, której nigdy nie stanowi samotna kobieta; kobieta, która nigdy nie potrafi znaleźć oparcia w samej sobie – w swoim ciele, w swoich przyzwyczajeniach i w swojej głupocie – to właśnie, co potrafią miliony samotnych mężczyzn, którym wystarcza pies, pieniądze czy alkohol. I dlatego w życiu kobiety jest tak wiele przypadkowości, którą mężczyźni uważają za kurewstwo, tylko za kurewstwo, a nie za nic innego; a co jest tylko wiecznie podejmowana i wiecznie przegrywaną próbą akceptacji drugiego głosu i drugiego ciała; nawet jeśli ten drugi głos, to drugie ciało chce zabić lub zniszczyć – to, czego nigdy nie zaakceptowałby drugi mężczyzna. Nawet jeśliby to rozumiał; nawet jeśliby w jakiś sposób pochwalał czy chciał pochwalić, bo myślałby przy tym o samym sobie i to by zabawiło jego próżność. I to jest właśnie to biedne, rozpaczliwe i niezmienne kurewstwo kobiet; moje i wszystkich innych kobiet świata, śpiących czy płaczących o tej godzinie.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
... nie można zniszczyć lub obrazić tego, co w człowieku jest ważne dla niego samego.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
... to nieprawda, że życie siedzi w człowieku gdzieś w sercu czy w duszy, jak myślą ludzie. To siedzi w brzuchu i tych siedmiu metrach jelit, które skręcone są w człowieku. To dlatego starożytni przysięgali na swój brzuch. Oni, którzy byli żołnierzami i niewolnikami i którzy musieli zabijać z bliska, nożem lub mieczem. I oni widzieli jak kończy człowiek, jak żywe wylewa się z niego, uchodzi jak powietrze razem z ciemną, pienistą krwią a wtedy człowiek maleje, kurczy się, niknie. I chyba dopiero później, kiedy już mieli karabiny, zaczęli przysięgać na swoje serca i swoje dusze – Dopiero później, kiedy umieli już zabijać z daleka lub z tyłu. Wtedy już przestali rozumieć czym jest życie w człowieku; ta fala, która cię niesie lub z która idziesz na dół, ale wciąż jeszcze pełen krwi, pełen jedzenia i bólu. Ale wtedy, kiedy nauczyli cię zabierać życie z daleka, nie wiedzieli już czym ono jest i gdzie ono jest.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
A teraz muszę zaufać swojemu pierwszemu wrażeniu i powiedzieć sobie: to jeszcze nie koniec. A koniec nie będzie dobry, bo koniec nie może być dobry w sprawie, którą człowiek podejmuje w bezwoli, ze strachu, z przypadku. I to wszystko co wiem i nie stać mnie na to, żeby tę myśl rozszerzyć i pogłębić. Po prostu – nie stać mnie na to i koniec.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
Bo w gruncie rzeczy wszystko polega na pomyśle. Chodzi właściwie o to, żeby mieć jakiś pomysł na spędzenie życia, na najbliższe, przeklęte pięć minut. Nie o inteligencję, nie o wyobraźnię, ale właśnie o pomysł. To nie moja wina, że świat skapitulował przed tandetą.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
Brzuch spięty dwoma łukami i nogi trochę zbyt szczupłe, a może po prostu trochę długie.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
Czasem człowiek chciałby coś zrobić a nie ma odwagi i czeka, żeby ktoś go wepchnął w jakąś historię.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
Człowiekowi silnemu czasem trudno wytrzymać własna siłę.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
Kobieta, która nie daje snu mężczyźnie, niewiele jest warta.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
Mężczyźnie trzeba lat głodu, więzienia lub choroby aby pozbawić go charakteru i moralności jeśli miał charakter i był moralny; ale wystarczy jedna noc, aby zdemoralizować każdą z kobiet; nawet nie cała noc – nawet kilka godzin na tylnym siedzeniu samochodu, aby z każdej z nich zrobić kurwę i to nawet kiedy są chore, lub kiedy ich mężowie czekają na nie przy barze.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
Nie myśli się wcale o tym najważniejszym. Myśli się tylko o czymś całkiem kiepskim, co do tego należy.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
Więc to tylko się liczy. Ciało, które może żyć i ciało, które musi umrzeć. Ale gdzie jest jeszcze dusza, która przechowuje wspomnienia, śmieci i wstyd, kurewstwo i rozpacz po to, żeby żyło ciało?
- Przedwczoraj rozdałeś mi też sukienkę – powiedziała. – I dzisiaj znowu.
- Tak – powiedział. – To bardzo proste. Potrzebujesz trzysta sześćdziesiąt pięć sukienek w roku. To już coś jest. Będziemy musieli ciężko pracować. Ty i ja. W dzień będziemy robić te sukienki, a wieczorem je drzeć. I jest to wszystko o czym warto myśleć.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
... myślała, że rzeczywiście się nie uczy tak szybko jak kobieta od mężczyzny i nikt nie potrafi zaakceptować tej wiedzy jak kobieta. "Jego głosu – pomyślała – jego głupoty, mądrości i przyzwyczajeń; tego żeby uważać że papierosy, które on pali są najlepsze na świecie, i tych wszystkich głupstw, które wypowiada czytając książkę czy gazetę, z której nic nie rozumie. I może to tu jest ta nędza, a jeśliby ktoś nawet chciał, ta wielkość, to kurewskie przemieszanie rzeczy w rozpaczliwym pragnieniu zdobyciu całego człowieka, które ma kobieta, a którego wcale nie ma mężczyzna nawet wtedy, jeśli kocha naprawdę. Samotny mężczyzna stanowi zawsze jakąś całość, której nigdy nie stanowi samotna kobieta; kobieta, która nigdy nie potrafi znaleźć oparcia w samej sobie – w swoim ciele, w swoich przyzwyczajeniach i w swojej głupocie – to właśnie, co potrafią miliony samotnych mężczyzn, którym wystarcza pies, pieniądze czy alkohol. I dlatego w życiu kobiety jest tak wiele przypadkowości, którą mężczyźni uważają za kurewstwo, tylko za kurewstwo, a nie za nic innego; a co jest tylko wiecznie podejmowana i wiecznie przegrywaną próbą akceptacji drugiego głosu i drugiego ciała; nawet jeśli ten drugi głos, to drugie ciało chce zabić lub zniszczyć – to, czego nigdy nie zaakceptowałby drugi mężczyzna. Nawet jeśliby to rozumiał; nawet jeśliby w jakiś sposób pochwalał czy chciał pochwalić, bo myślałby przy tym o samym sobie i to by zabawiło jego próżność. I to jest właśnie to biedne, rozpaczliwe i niezmienne kurewstwo kobiet; moje i wszystkich innych kobiet świata, śpiących czy płaczących o tej godzinie.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
... nie można zniszczyć lub obrazić tego, co w człowieku jest ważne dla niego samego.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
... to nieprawda, że życie siedzi w człowieku gdzieś w sercu czy w duszy, jak myślą ludzie. To siedzi w brzuchu i tych siedmiu metrach jelit, które skręcone są w człowieku. To dlatego starożytni przysięgali na swój brzuch. Oni, którzy byli żołnierzami i niewolnikami i którzy musieli zabijać z bliska, nożem lub mieczem. I oni widzieli jak kończy człowiek, jak żywe wylewa się z niego, uchodzi jak powietrze razem z ciemną, pienistą krwią a wtedy człowiek maleje, kurczy się, niknie. I chyba dopiero później, kiedy już mieli karabiny, zaczęli przysięgać na swoje serca i swoje dusze – Dopiero później, kiedy umieli już zabijać z daleka lub z tyłu. Wtedy już przestali rozumieć czym jest życie w człowieku; ta fala, która cię niesie lub z która idziesz na dół, ale wciąż jeszcze pełen krwi, pełen jedzenia i bólu. Ale wtedy, kiedy nauczyli cię zabierać życie z daleka, nie wiedzieli już czym ono jest i gdzie ono jest.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
A teraz muszę zaufać swojemu pierwszemu wrażeniu i powiedzieć sobie: to jeszcze nie koniec. A koniec nie będzie dobry, bo koniec nie może być dobry w sprawie, którą człowiek podejmuje w bezwoli, ze strachu, z przypadku. I to wszystko co wiem i nie stać mnie na to, żeby tę myśl rozszerzyć i pogłębić. Po prostu – nie stać mnie na to i koniec.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
Bo w gruncie rzeczy wszystko polega na pomyśle. Chodzi właściwie o to, żeby mieć jakiś pomysł na spędzenie życia, na najbliższe, przeklęte pięć minut. Nie o inteligencję, nie o wyobraźnię, ale właśnie o pomysł. To nie moja wina, że świat skapitulował przed tandetą.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
Brzuch spięty dwoma łukami i nogi trochę zbyt szczupłe, a może po prostu trochę długie.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
Czasem człowiek chciałby coś zrobić a nie ma odwagi i czeka, żeby ktoś go wepchnął w jakąś historię.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
Człowiekowi silnemu czasem trudno wytrzymać własna siłę.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
Kobieta, która nie daje snu mężczyźnie, niewiele jest warta.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
Mężczyźnie trzeba lat głodu, więzienia lub choroby aby pozbawić go charakteru i moralności jeśli miał charakter i był moralny; ale wystarczy jedna noc, aby zdemoralizować każdą z kobiet; nawet nie cała noc – nawet kilka godzin na tylnym siedzeniu samochodu, aby z każdej z nich zrobić kurwę i to nawet kiedy są chore, lub kiedy ich mężowie czekają na nie przy barze.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
Nie myśli się wcale o tym najważniejszym. Myśli się tylko o czymś całkiem kiepskim, co do tego należy.
Hłasko Marek; Brudne czyny;
Więc to tylko się liczy. Ciało, które może żyć i ciało, które musi umrzeć. Ale gdzie jest jeszcze dusza, która przechowuje wspomnienia, śmieci i wstyd, kurewstwo i rozpacz po to, żeby żyło ciało?
Hłasko Marek; Drugie zabicie psa;
A ja nie lubię światła; lubię ciemność, która uwalnia nas od naszych twarzy i od naszych cieni.
Hłasko Marek; Drugie zabicie psa;
Nie cierpię niespodzianek. Boję się ich bardziej od piekła. Tylko to sprawia radość, na co człowiek czekał i czego chciał.
Hłasko Marek; Drugie zabicie psa;
Sto lat temu sztuka była własnością arystokracji i ludzi bogatych. I oni już wiedzieli jak jej pilnować. Gdyby aktor taki jak Belmondo wszedł na scenę w Paryżu albo w Petersburgu przed osiemdziesięcioma laty, to następnego dnia dyrektor teatru poszedłby na żebry. A dzisiaj sztuka stała się własnością wszystkich. To jest koniec. Jestem reakcjonistą. A teraz reakcja straciła swoją społeczną siłę i nie ma już sztuki. Mamy telewizję, samochody, pralki, które można kupić na raty, ale nie ma już sztuki. Już jej w ogóle nie będzie. Jest tylko Henry Miller i Sartre. Sartre dokonał przeszywającego odkrycia, że męskie kalesony bywają czasem nieczyste i pewnie dlatego przejdzie do wieczności. Pewnie mu dadzą Nobla. Może mu już dali. (...) Dali już Nobla temu wszarzowi czy nie? Powinni mu dawać co tydzień. Taki zarzygany..., który przeczytał Kierkegaarda. Co, jeszcze nie dostał? Proszę, odpowiedz mi.
A ja nie lubię światła; lubię ciemność, która uwalnia nas od naszych twarzy i od naszych cieni.
Hłasko Marek; Drugie zabicie psa;
Nie cierpię niespodzianek. Boję się ich bardziej od piekła. Tylko to sprawia radość, na co człowiek czekał i czego chciał.
Hłasko Marek; Drugie zabicie psa;
Sto lat temu sztuka była własnością arystokracji i ludzi bogatych. I oni już wiedzieli jak jej pilnować. Gdyby aktor taki jak Belmondo wszedł na scenę w Paryżu albo w Petersburgu przed osiemdziesięcioma laty, to następnego dnia dyrektor teatru poszedłby na żebry. A dzisiaj sztuka stała się własnością wszystkich. To jest koniec. Jestem reakcjonistą. A teraz reakcja straciła swoją społeczną siłę i nie ma już sztuki. Mamy telewizję, samochody, pralki, które można kupić na raty, ale nie ma już sztuki. Już jej w ogóle nie będzie. Jest tylko Henry Miller i Sartre. Sartre dokonał przeszywającego odkrycia, że męskie kalesony bywają czasem nieczyste i pewnie dlatego przejdzie do wieczności. Pewnie mu dadzą Nobla. Może mu już dali. (...) Dali już Nobla temu wszarzowi czy nie? Powinni mu dawać co tydzień. Taki zarzygany..., który przeczytał Kierkegaarda. Co, jeszcze nie dostał? Proszę, odpowiedz mi.
Hłasko Marek; Wszyscy byli odwróceni;
- Nie lubisz starych ludzi?
- Nie – powiedział. – Nie można ich lubić. Zbyt dużo wiedzą i mają zbyt mało godności. Ta stara suka myśli, że świat nie może się bez niej obejść. I dlatego lata samolotami i szwenda się po wszystkich biurach podróży, chociaż za te same pieniądze mogłaby nakarmić pięciu głodnych ludzi.
- Nie lubisz starych ludzi?
- Nie – powiedział. – Nie można ich lubić. Zbyt dużo wiedzą i mają zbyt mało godności. Ta stara suka myśli, że świat nie może się bez niej obejść. I dlatego lata samolotami i szwenda się po wszystkich biurach podróży, chociaż za te same pieniądze mogłaby nakarmić pięciu głodnych ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz