Hłasko Marek; Finis perfectus;
- Głupcze – powiedział. – Tańczymy wszyscy kankana na wulkanie. Jesteś pan takim samym głupcem jak wszyscy: dziś każdy człowiek jest tylko głupcem. Czy pan się łudzi, że pan o tym nie myśli? Myli się pan. Wszyscy o tym myślimy. Biedna, zasrana ludzkość. Świat zbyt daleko zabrnął w zbrodnię, aby cokolwiek mogło powstrzymać szalone ręce. Pan myśli, że panu uda się cokolwiek napisać? Pan myśli, że panu uda się kogoś wzruszyć? Biedny głupcze. Dzisiaj żadne ludzkie cierpienie nie ma formatu. Miłość. Ból. Zazdrość. Nadzieja. To suche patyczki: można je przesadzać, lecz na żadnym z nich nie zakwitnie już nic zielonego. Cierpienie także nie ma formatu. Wszystko zamazało się w strachu i zbrodniach. Dostojewski, który wzruszał mnie zawsze najbardziej i w którym mogłem doczytać się zawsze, czego tylko chciałem, jest dzisiaj śmiesznym głupcem razem ze swoim obłędem i kwikami duszy: dziś nie przerazi on nawet nie zdeflorowanej pensjonarki. Dziś świat cały jest martwym domem. Jest olbrzymim obozem koncentracyjnym, tak wielkim, iż nie potrzeba kolczastych drutów, gdyż i tak nie ucieknie się nigdzie. Można tylko kontemplować zagładę.
Hłasko Marek; Finis perfectus;
Jeśli chcemy by nasze żywe noce nie przynosiły nam obrazów udręki – w myślach grzebiemy nawet tych, którzy żyją dziś między nami.
- Głupcze – powiedział. – Tańczymy wszyscy kankana na wulkanie. Jesteś pan takim samym głupcem jak wszyscy: dziś każdy człowiek jest tylko głupcem. Czy pan się łudzi, że pan o tym nie myśli? Myli się pan. Wszyscy o tym myślimy. Biedna, zasrana ludzkość. Świat zbyt daleko zabrnął w zbrodnię, aby cokolwiek mogło powstrzymać szalone ręce. Pan myśli, że panu uda się cokolwiek napisać? Pan myśli, że panu uda się kogoś wzruszyć? Biedny głupcze. Dzisiaj żadne ludzkie cierpienie nie ma formatu. Miłość. Ból. Zazdrość. Nadzieja. To suche patyczki: można je przesadzać, lecz na żadnym z nich nie zakwitnie już nic zielonego. Cierpienie także nie ma formatu. Wszystko zamazało się w strachu i zbrodniach. Dostojewski, który wzruszał mnie zawsze najbardziej i w którym mogłem doczytać się zawsze, czego tylko chciałem, jest dzisiaj śmiesznym głupcem razem ze swoim obłędem i kwikami duszy: dziś nie przerazi on nawet nie zdeflorowanej pensjonarki. Dziś świat cały jest martwym domem. Jest olbrzymim obozem koncentracyjnym, tak wielkim, iż nie potrzeba kolczastych drutów, gdyż i tak nie ucieknie się nigdzie. Można tylko kontemplować zagładę.
Hłasko Marek; Finis perfectus;
Jeśli chcemy by nasze żywe noce nie przynosiły nam obrazów udręki – w myślach grzebiemy nawet tych, którzy żyją dziś między nami.
Hłasko Marek; Nowy sąsiad – Nathan;
Człowiek starzeje się nie poprzez lata, lecz tylko dlatego, że zdradza swoją ideę i kiedy umiera twoja idea, umierasz i ty.
Hłasko Marek; Nowy sąsiad – Nathan;
Jednym z najpiękniejszych doświadczeń życiowych jest pomyłka, tak długo jak lubi się ludzi i świat.
Człowiek starzeje się nie poprzez lata, lecz tylko dlatego, że zdradza swoją ideę i kiedy umiera twoja idea, umierasz i ty.
Hłasko Marek; Nowy sąsiad – Nathan;
Jednym z najpiękniejszych doświadczeń życiowych jest pomyłka, tak długo jak lubi się ludzi i świat.
Hłasko Marek; Opowiem wam o Eshter;
Ludzie, którzy chcą się zabić, często namawiają do tego innych i kiedy im się to udaje, umierają jakby przez nich.
Ludzie, którzy chcą się zabić, często namawiają do tego innych i kiedy im się to udaje, umierają jakby przez nich.
Hłasko Marek; Pętla;
- Przejdzie. Wszystko przechodzi. Nie ma gorszego snu jak życie i też przechodzi.
Hłasko Marek; Pętla;
Tylko młodzi ludzie są ciekawi. Człowiek naprawdę poznaje świat do któregoś tam wczesnego roku. Dalsza zabawa to powtarzanie cudzych doświadczeń.
- Przejdzie. Wszystko przechodzi. Nie ma gorszego snu jak życie i też przechodzi.
Hłasko Marek; Pętla;
Tylko młodzi ludzie są ciekawi. Człowiek naprawdę poznaje świat do któregoś tam wczesnego roku. Dalsza zabawa to powtarzanie cudzych doświadczeń.
Hłasko Marek; Pijany o dwunastej w południe;
Człowiek, który odszedł od swoich, nie ma dokąd pójść. Wszędzie gdzie pójdzie, zastanie pusty plac.
Hłasko Marek; Pijany o dwunastej w południe;
Milczenie nie jest złotem. Milczenie jest paskudnym kłamstwem. Milczenie jest najpaskudniejszym ze wszystkich kłamstw.
Hłasko Marek; Pijany o dwunastej w południe;
Wszystko co było dawniej wydaje się dziwne. Czasem wydaje się, że tego w ogóle nie było. Czasem wydaje się to wszystko straszne, czasem śmieszne, czasem głupie. Ale nie takie jak było naprawdę.
Człowiek, który odszedł od swoich, nie ma dokąd pójść. Wszędzie gdzie pójdzie, zastanie pusty plac.
Hłasko Marek; Pijany o dwunastej w południe;
Milczenie nie jest złotem. Milczenie jest paskudnym kłamstwem. Milczenie jest najpaskudniejszym ze wszystkich kłamstw.
Hłasko Marek; Pijany o dwunastej w południe;
Wszystko co było dawniej wydaje się dziwne. Czasem wydaje się, że tego w ogóle nie było. Czasem wydaje się to wszystko straszne, czasem śmieszne, czasem głupie. Ale nie takie jak było naprawdę.
Hłasko Marek; Port pragnień;
Życie jest brudnym piekłem i ludzie wszystko gnoją. Największe przerażenie ogarnia wtedy, kiedy czujesz, że w twoim życiu zaczyna się coś dobrego. Przymykasz oczy i widzisz, jak wszystko idzie w błoto. Jak we wszystko wtrącają się podli i głupi; jak wszystko pomału umiera; jak wszystkiego trzeba będzie potem żałować. Kochasz i widzisz zdradę; czujesz, że zaczynasz kochać, i widzisz, jak ten człowiek od ciebie odchodzi. Wtedy dopiero można naprawdę zrozumieć, czym jest strach. Kropka. Koniec zabawy.
Życie jest brudnym piekłem i ludzie wszystko gnoją. Największe przerażenie ogarnia wtedy, kiedy czujesz, że w twoim życiu zaczyna się coś dobrego. Przymykasz oczy i widzisz, jak wszystko idzie w błoto. Jak we wszystko wtrącają się podli i głupi; jak wszystko pomału umiera; jak wszystkiego trzeba będzie potem żałować. Kochasz i widzisz zdradę; czujesz, że zaczynasz kochać, i widzisz, jak ten człowiek od ciebie odchodzi. Wtedy dopiero można naprawdę zrozumieć, czym jest strach. Kropka. Koniec zabawy.
Hłasko Marek; Robotnicy;
Bo dziś wiem już, że często najbardziej kochamy tych ludzi, te sprawy i te rzeczy, od których bieg życia każe nam odchodzić – nieraz na zawsze.
Bo dziś wiem już, że często najbardziej kochamy tych ludzi, te sprawy i te rzeczy, od których bieg życia każe nam odchodzić – nieraz na zawsze.
Hłasko Marek; Targ niewolników;
- ... tylko powiedzcie, czy uda się wam kiedyś stworzyć ojczyznę, którą by wszyscy kochali? Nie wiem. Zawsze będzie jakiś system. Dalej: pozbawienie człowieka wolności. Popatrzcie na tych. Teraz pójdą ze swoimi kuferkami, będą ich bić po mordach, kazać robić żabki, pozbawią ich aż do śmierci, własnego rozumu. I będą wciąż powtarzać: ojczyzna, ojczyzna. Zabiją w nich to właśnie, co w nich najczystsze – miłość do tego kraju. I co? Potem oni wrócą i co? W co będą wierzyć? Jeśli usłyszą potem słowo "ojczyzna", będą wzdragać się z nienawiści. Czy wy to rozumiecie?
Nie dał odpowiedzieć Lewandowskiemu; oczy zalśniły mu gorączkowo w bladej twarzy, podniecony ciągnął dalej:
- W Polsce tak zawsze było. Ołtarze świecą, ale tylko z daleka. Świętości okazują się tandetą, kiedy przyjrzeć im się z bliska. Polacy to naród tragiczny: używają słowa ojczyzna tak często jak słowa – kurwa. Posłuchaj pan: trzy lata temu objął w Niemczech władzę Hitler; dziś jest tam świętością. W Polsce gdyby znalazł się Hitler – dokonałby tego w rok. Powiedziałem panu już, Polacy, to naród tragiczny. Tak jest! Polacy pójdą za każdym, byle ktoś poszedł pierwszy do przodu. Polacy czekają na swego Mesjasza, są w sytuacji bez wyjścia. Pójdą za każdym, kto podniesie latarkę, mniejsza już z tym – dokąd i po co.
Hłasko Marek; Targ niewolników;
- Więc to tak? – pomyślał zdumiony. – Dni coraz krótsze, noce coraz krótsze. Potem wszystko się skurczy i będzie koniec.
Hłasko Marek; Targ niewolników;
Wszystko jest inne – myślał – kiedy w końcu przychodzi odchodzić. Wtedy nawet noc jest drugim dniem.
- ... tylko powiedzcie, czy uda się wam kiedyś stworzyć ojczyznę, którą by wszyscy kochali? Nie wiem. Zawsze będzie jakiś system. Dalej: pozbawienie człowieka wolności. Popatrzcie na tych. Teraz pójdą ze swoimi kuferkami, będą ich bić po mordach, kazać robić żabki, pozbawią ich aż do śmierci, własnego rozumu. I będą wciąż powtarzać: ojczyzna, ojczyzna. Zabiją w nich to właśnie, co w nich najczystsze – miłość do tego kraju. I co? Potem oni wrócą i co? W co będą wierzyć? Jeśli usłyszą potem słowo "ojczyzna", będą wzdragać się z nienawiści. Czy wy to rozumiecie?
Nie dał odpowiedzieć Lewandowskiemu; oczy zalśniły mu gorączkowo w bladej twarzy, podniecony ciągnął dalej:
- W Polsce tak zawsze było. Ołtarze świecą, ale tylko z daleka. Świętości okazują się tandetą, kiedy przyjrzeć im się z bliska. Polacy to naród tragiczny: używają słowa ojczyzna tak często jak słowa – kurwa. Posłuchaj pan: trzy lata temu objął w Niemczech władzę Hitler; dziś jest tam świętością. W Polsce gdyby znalazł się Hitler – dokonałby tego w rok. Powiedziałem panu już, Polacy, to naród tragiczny. Tak jest! Polacy pójdą za każdym, byle ktoś poszedł pierwszy do przodu. Polacy czekają na swego Mesjasza, są w sytuacji bez wyjścia. Pójdą za każdym, kto podniesie latarkę, mniejsza już z tym – dokąd i po co.
Hłasko Marek; Targ niewolników;
- Więc to tak? – pomyślał zdumiony. – Dni coraz krótsze, noce coraz krótsze. Potem wszystko się skurczy i będzie koniec.
Hłasko Marek; Targ niewolników;
Wszystko jest inne – myślał – kiedy w końcu przychodzi odchodzić. Wtedy nawet noc jest drugim dniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz