Carol O’Connell, Judaszowe dziecko, Prószyński i S-ka,
Warszawa 2010, 432 s.
Lokalny ksiądz zostaje oskarżony i skazany za zabójstwo
małej dziewczynki. Ofiarą jest bliźniaczka Rouge Kendalla – w przyszłości
miejscowego gliny – wykorzystana seksualnie i brutalnie zamordowana. Jej ciało
znaleziono w dniu Bożego Narodzenia.
Piętnaście lat później, znów przed świętami, znikają dwie dziewczynki. Lekarz medycyny sądowej, Ali Racy, wierzy, że skazany ksiądz był niewinny, a prawdziwy zabójca wciąż pozostaje na wolności i ma coś wspólnego ze sprawą. Podejrzewa też, że jedna z zaginionych dziewczynek została wykorzystana jako Judaszowe dziecko – przynęta, dzięki której sprawcy udało się zwabić jej koleżankę.
Rouge, dręczony strasznymi wspomnieniami, angażuje się w śledztwo i postanawia za wszelką cenę odkryć prawdę. Czy uda mu się znaleźć zaginione dziewczynki i ustalić, kto zamordował jego siostrę?
Piętnaście lat później, znów przed świętami, znikają dwie dziewczynki. Lekarz medycyny sądowej, Ali Racy, wierzy, że skazany ksiądz był niewinny, a prawdziwy zabójca wciąż pozostaje na wolności i ma coś wspólnego ze sprawą. Podejrzewa też, że jedna z zaginionych dziewczynek została wykorzystana jako Judaszowe dziecko – przynęta, dzięki której sprawcy udało się zwabić jej koleżankę.
Rouge, dręczony strasznymi wspomnieniami, angażuje się w śledztwo i postanawia za wszelką cenę odkryć prawdę. Czy uda mu się znaleźć zaginione dziewczynki i ustalić, kto zamordował jego siostrę?
Carol O’Connell kojarzy mi się głównie z serią o
socjopatycznej policjantce Kate Mallory. Tym razem jednak dała odpocząć swojej
bohaterce i wypuściła się po nowe wyzwania.
I udało się jej. „Judaszowe dziecko” jest opowieścią mroczną,
głównych bohaterów nawiedzają demony przeszłości, a stawką jest życie dwóch
dziesięciolatek. Jak to u O’Connell bywa – właśnie dziecięca psychika jest
najważniejsza; oraz ich rozwój i zdolności. Dopiero wokół tego osnute są
zbrodnie: okrutne, sadystyczne i przygnębiające. I podczas gdy dorośli próbują
walczyć z czasem i zbrodniarzem, dziewczynki walczą o przetrwanie. Gdzieś przy
okazji pojawia się kwestia poczucia winy i tego, jak bardzo poczynania z
dzieciństwa rzutują na dorosłe życie. I czy do piętna „Judaszowego dziecka”
można się kiedykolwiek przyzwyczaić, pogodzić się z decyzją, która wpłynęła na
losy co najmniej dwóch osób. W sumie te pytania są w thrillerze O’Connell
najistotniejsze, bo sama intryga chwilami kuleje, to znowu razi
nieprawdopodobieństwem. Ale jest to do przełknięcia, bo klimat iluzji i złudzeń
jest z kolei doskonale wykreowany, jak również wielka wiara O’Connell w
bystrość i przewrotność dzieci.
Mnie się podobało.
Moja ocena: 5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz