André Gide, Symfonia pastoralna, Wydawnictwa Artystyczne i
Filmowe, Warszawa 1986, 84 s.
W niewielkiej szwajcarskiej wiosce pastor przygarnia małą bratanicę
zmarłej kobiety. Dziewczynka jest niewidoma. Mijają lata, Gertruda wyrasta na
piękną dziewczynę, która zmienia, dotąd wyłącznie ojcowskie, uczucia pastora.
Zazdrosny, sprzeciwia się on wzajemnej miłości wychowanicy i swego syna.
Tymczasem Gertruda zostaje poddana operacji i odzyskuje wzrok...
Gide skupił się w „Symfonii pastoralnej” na religii i
odcieniach miłości. Ukazał, że nawet natchniony sługa boży nie jest wolny od
ziemskich pokus i przywar, i będąc z jednej strony dobroczyńcą, z drugiej –
stał się mimowolnym oprawcą. Źle pojęta dobroć, urok rozkwitającej młodości,
kalectwo i początkowa czystość intencji połączyły się z istotą religii, poszukiwaniem
Boga i fizycznym pożądaniem. Doprowadziło to do rozdźwięku moralnego,
rodzinnego i religijnego, a zarazem do upadku głównego bohatera zarówno jako
ojca, jak i pastora, jako człowieka, jak i męża.
W tym opowiadaniu raczej, wszystkiego coś osiemdziesiąt
stron, niż powieści, Gide stawia tak istotne, nawet teraz, pytanie: gdzie
zaczyna się zdrada? W myślach? W czynach? Czy uznając się za tego, który służy
Bogu, ma się moralne prawo do oceniania innych i wpływania na ich życie? Co
doprowadza do zaślepienia zdrowego rozsądku?
Pastor spisujący swe wspomnienia jest bezgranicznie szczery,
ale jednocześnie wciąż się usprawiedliwia, odsuwa od siebie poczucie winy
starając się obdzielić nim i innych bohaterów opowieści. Sama zaś opowieść
wydawałaby się łzawym melodramatem, gdyby nie fakt, że Gide potrafił ubrać ją w
styl moralitetu raczej niż romansu.
Polecam.
Moja ocena: 4.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz