piątek, 31 stycznia 2014

Gabriel García Marquez „W tym mieście nie ma złodziei”

Gabriel García Marquez, W tym mieście nie ma złodziei, Czytelnik, Warszawa 1971, 150 s.

Zbiór opowiadań jest próbką twórczości tego niezwykle interesującego pisarza, tłumaczonego dziś na wiele języków i cenionego po obu stronach oceanu.
Książki Czytelnika wydawane w serii „Nike” świetnie nadają się do czytania w pociągu czy to podmiejskim, czy dalekobieżnym. Są małe, poręczne i wydane na tyle dobrze, że jeszcze po kilkudziesięciu latach po ukazaniu się, kartki nie wypadają i nie fruwają po całym wagonie.
Marquez trafił w moje ręce właśnie z powodu częstych wyjazdów, które musiałam odbywać zeszłej zimy. Starczył na krótko, bo opowiadania czyta się szybko, są wciągające, a zarówno fabuła, jak i treść znacznie odbiegają od stylu powieści Kolumbijczyka. Nie ma długich, niekończących się zdań dobrych w większych formach, ale zupełnie niestosownych w formach krótkich. Jest za to opisane zwyczajne życie ludzi, ich troski, kłopoty, marzenia i małe radości.
Opowiadanie tytułowe jest moim skromnym zdaniem najlepsze. Z jednej strony – przewrotne, z drugiej celnie oddaje charakterystykę i istotę machismo. „Cudowny wieczór Baltazara” urzeka z kolei smutkiem i prawdą, że więcej jest hojności w biedakach niż w bogaczach miłości rodzicielskiej. I wiele jest wstydu i obaw u tych ostatnich przed przyznaniem się do porażki. „Śmierć i pogrzeb Mamy Grande” skojarzyła mi się z „Jesienią patriarchy”, aczkolwiek tym razem bohaterką była kobieta, którą szanowano i uznawano.
Czasami w naszym życiu godny zapamiętania jest zaledwie epizod, jakaś chwila lub wydarzenie. Marquez z doskonałym wyczuciem pisarza potrafi wychwycić właśnie ten istotny moment i przekuć go w słowa, zainteresować czytelnika i nadać pozornie błahemu zdarzeniu – głęboki sens.
Moja ocena: 5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz