czwartek, 27 lutego 2014

Éric-Emmanuel Schmitt „Przypadek Adolfa H.”

Éric-Emmanuel Schmitt, Przypadek Adolfa H., Znak, Kraków 2012, 480 s.

W swojej najnowszej powieści Éric-Emmanuel Schmitt kreśli podwójny portret tytułowego bohatera. Naszym oczom ukazują się na zmianę: Hitler-dyktator i Hitler-artysta, zakompleksiony despota i spełniony, szczęśliwy mężczyzna. Historia prawdziwa przeplata się z historią, która mogła się zdarzyć...
Dlaczego losy świata potoczyły się tak, a nie inaczej? Co sprawia, że człowiek raz wybiera dobro, a innym razem zło? Czy wszystkim rządzi przypadek? W napisanej z rozmachem i dużą swadą książce Schmitt stawia pytania o źródło i naturę zła. Każdy z nas ma w sobie jasną i ciemną stronę - i lepiej o tym nie zapominać.

Mogłabym zacząć (i zacznę!) tę recenzję wspominając o typowym dla mnie zaćmieniu umysłu. Sięgnęłam w bibliotece po powieść leżącą na wierzchu stosu książek zwróconych (tyle razy o tym już pisałam, że kiedyś będę musiała zrobić zdjęcie, coby zwizualizować ten szczególny stos, dzięki któremu trafiam na wszelkie niezaplanowane acz w większości ciekawe lektury), przeczytałam tytuł „Przypadek Adolfa H.” i kompletnie niezorientowana o jakim Adolfie może być mowa, zdecydowałam się na wypożyczenie.
Coś w umyśle błysnęło kiedy przyszłam do domu. Jak to mówią: lepiej późno niż później.
Schmitt rozpoczyna swą opowieść o Adolfie H. w dniu ogłoszenia wyników egzaminów do Akademii Sztuk Pięknych. W jednej wersji Adolf się do akademii dostaje, w drugiej – mamy dokładnie opisane prawdziwe życie faceta, który rozpętał II wojnę światową. Starannie, ze znawstwem i wielkim zapleczem historycznym Schmitt prowadzi czytelnika przez secesyjny Wiedeń, Wielką Wojnę, dwie pierwsze dekady po tym, kiedy Niemcy zamknęły za sobą drzwi z napisem „cesarstwo” i stały się republiką. I moim skromnym zdaniem jest to najlepsza część książki. Wciąż mamy porównanie pomiędzy Adolfem spełnionym artystycznie, szukającym sposobu na wyrażenie siebie za pomocą pędzla i płótna i Adolfem spełniającym się jako charyzmatyczny, nawiedzony żydfob.
Schmitt nie tylko skupia się na istocie zła, przyczynach jego narodzin i ludzkich pobudkach, bywa również przewrotny i ironiczny we fragmentach, kiedy tworzy alternatywną biografię Austriaka.
Los bywa nieprzewidywalny. O życiu człowieka może zadecydować rzut monetą, dobry lub zły humor innego człowieka, ból głowy czy zęba. Kiedy skupienie się na swoich problemach przesłania problemy innych, marginalizuje je i bezwiednie zmienia ich linię życia. Życie jakie proponuje Hitlerowi w jednym z przypadków Éric-Emmanuel Schmitt, to życie człowieka spełnionego, wartościowego i kochanego przez najbliższych. Mamy jednak równie precyzyjnie opisaną i wersję rzeczywistą: wstąpienie do NSDAP, nieudany pucz, więzienie, rosnącą popularność polityczną (i rosnącą paranoję). I okres wojny. Agresja, skupienie na sobie, napady szału... Zło w najczystszej postaci.
Rozdźwięk pomiędzy bohaterem spełnionym artystycznie i spełnionym dyktatorsko jest ogromny. Zamiar Schmitta był oczywisty: ukazać jasne i ciemne strony człowieka. Mnie zastanawiało jednak, czy aby na pewno dostanie się do Akademii Sztuk Pięknych zmieniłoby znacząco biografię Hitlera? Czy gdzieś po drodze nie pojawiłyby się wątpliwości, nie doszedł do głosu psychopata?
Hitler postrzegany jest jako mierny pacykarz. Nie znam się na malarstwie, ale czytać powieść Schmitta nie poznawszy obrazów głównego bohatera to jak słuchać muzyki przy wyłączonym dźwięku. Przejrzałam zatem pliki z akwarelami i szkicami, w takich wypadkach internet jest nieoceniony, nieprawdaż? Patrząc na to, co malował młody Adolf, nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że nie był ani gorszy, ani lepszy od setek obecnych malarzy ulicznych. Budynki, które kreślił, odznaczały się wręcz hiperrealistycznym oddaniem detalu. Prawdopodobnie lepszym byłby Hitler architektem (miał takie ciągoty, niespełnione z powodu braków w nauce) niż artystą. Nie czuł za to przyrody, malowane przezeń kwiaty przypominają prace powstające na lekcjach plastyki w szkole podstawowej. Ale jedna akwarela mi się spodobała. Pochodzi z okresu wiedeńskiego i jest dołączona do niniejszej recenzji.
Wracając do „Przypadku Adolfa H.” – z perspektywy Polski to czy Hitler został artystą, czy Führerem i tak wychodziło na jedno. Była przegrana. To tyle jeśli chodzi o naszą ojczyznę. Abstrahując od epizodu polskiego, powieść Schmitta polecam. Nie tylko jako wariację pisarza na temat tego, co by było gdyby, ale też jako przystępnie napisaną biografię jednego z największych zbrodniarzy XX wieku.
Moja ocena: 5.5

* * *

Schmitt Éric-Emmanuel; Przypadek Adolfa H.; [Pamiętnik autora];
Seksualność jest jednym ze sposobów naszego istnienia z innymi. Albo istnienia bez nich. Tak czy owak, objawia nasze otwarcie i nasze zamknięcie się na innych.

Schmitt Éric-Emmanuel; Przypadek Adolfa H.; [Pamiętnik autora];
Poważni ludzie robią błąd, traktując poważnie jedynie tych, którzy są do nich podobni.

Schmitt Éric-Emmanuel; Przypadek Adolfa H.; [Pamiętnik autora];
Emocja... Emocja, która dodaje siły ideom. Emocja, która tworzy przemoc. Emocja, która zawsze stawia nas po stronie ofiar, ale która właśnie z tego powodu tworzy nowe ofiary.
Chociaż emocja pozwala czasami dojść do nowych myśli, emocja nie jest sprawiedliwa. Wystrzegać się emocji w polityce...

Schmitt Éric-Emmanuel; Przypadek Adolfa H.; [Pamiętnik autora];
Dopóki nie rozpoznamy, że łajdak i zbrodniarz kryją się w głębi nas samych, będziemy żyć w pobożnym kłamstwie. Kim jest łajdak? Kimś, kto w swoich oczach nigdy się nie myli. Kim jest zbrodniarz? Kimś, kogo czyny lekceważą istnienie innych. W sposób nieuchronny te dwie siły ciążenia istnieją we mnie, mogę im ulec.

Schmitt Éric-Emmanuel; Przypadek Adolfa H.; [Pamiętnik autora];
Przypisywać złu jedną przyczynę to nie myśleć, lecz karykaturować, upraszczać, raczej popadać w oskarżenia, niż próbować wyjaśnić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz