Jürgen Thorwald, Godzina detektywów, Znak, Kraków 2010, 728
s.
Odsłona pasjonującej historii narodzin nowoczesnej
kryminalistyki. Czym byłyby osiągnięcia wybitnych detektywów i policjantów bez
żmudnej pracy specjalisty kryminologa i biegłego sądowego? To dzięki ich
badaniom możliwe stało się rozwiązanie skomplikowanych zagadek kryminalnych na
podstawie tak znikomych śladów, jak niedopałek papierosa, włosy w dłoni ofiary
czy grudka ziemi na butach mordercy. Jürgen Thorwald w swej klasycznej już
książce odsłania przed nami tajemnice najbardziej przełomowych odkryć w
dziedzinie kryminalistyki z początku XX wieku. Dowiemy się z niej m.in., jak
nauczono się odróżniać krew ludzką od zwierzęcej, w jakich okolicznościach
odkryto grupy krwi, kiedy rozpoczęto identyfikację przestępców na podstawie
analizy plam nasienia, śliny i potu oraz jaką rolę odegrały pewne owady w
schwytaniu "piwnicznego mordercy" w przedwojennym Paryżu. A wszystkie
te opowieści zilustrowane są autentycznym przypadkiem kryminalnym i historią
śledztwa sprzed lat, dzięki czemu książkę Thorwalda czyta się jak powieść
kryminalną, od której nie sposób się oderwać.
W „Godzinie detektywów” Jürgen Thorwald kontynuuje swą
tytaniczną opowieść o naukowcach i pasjonatach, którzy przysłużyli się
kryminalistyce. Szczególnie dużo miejsca poświęcił Thorwald serologii,
odwołując się do morderstw z początku XX wieku, napisał o ludziach, którzy
przeprowadzali setki doświadczeń, by znaleźć sposób na odróżnienie krwi
ludzkiej od zwierzęcej, na ustalenie czy krew jest stara, czy świeża i do kogo
należała. Pojawiają się nazwiska, które są pamiętane do dziś: Wassermann,
Coombs i te mniej znane: Landsteiner (ojciec nauki o grupach krwi), von Durgen
i Hirszfeld (oznaczyli grupy krwi w sposób, jaki znamy i z jakiego korzystamy
do dziś). Throwald z pasją badacza i lekkością literata pisze o początkach badań,
o pełnych pasji ludziach, którzy w swych laboratoriach zmienili świat. Jest to
opowieść barwna, z elementami rywalizacji i szlachetności, a wszystko w imię
zwalczania występku i zbrodni.
W drugiej części książki Thorwald skupia się na badaniu
innych śladów: gliny na butach, włosów, pyłków, promieni „nadfioletowych”, materiałów
wybuchowych. Na krótko wraca do daktyloskopii. Wszystkie odkrycia poparte są
konkretnymi sprawami. Z jednej strony mamy zatem kronikę opisującą działalność ludzi
nauki, z drugiej – rozpościera się przed nami cały wachlarz ludzkiej podłości,
nienawiści i głupoty. I chociaż przez sto lat nauka poszła do przodu, to warto
poznać i zapamiętać, jak to wszystko się zaczęło, ile błędów popełniono, jak
odkrycia nakładały się na siebie, jak chwilami rywalizacja i ambicja
przesłaniały uczciwość badacza.
Polecam.
Moja ocena: 5.5
Pierwszą część przeczytałem w zeszłym roku. Pasjonujące! Na pewno będę do niej wracać, bo tylu informacji za jednym razem przyswoić się po prostu nie da, połowa gdzieś mi już po drodze z głowy wywietrzała :) "Godzinę Detektywów" też mam, chyba niebawem się nią zajmę :)
OdpowiedzUsuńPolecam :). Na końcu ciut przynudza, ale pierwsze 600 stron czyta się wspaniale!
OdpowiedzUsuń