Ignacy Chiger, Świat w mroku, PWN, Warszawa 2011, 316 s.
Trudno opisać emocje towarzyszące niewyobrażalnym dziś
wydarzeniom, kiedy ocalenie żydowskiego życia w okupowanym Lwowie było
niemożliwe. Ignacy Chiger – ojciec dziewczynki w zielonym sweterku – opisał
przeżycia swoje i jego żydowskiej rodziny, gdy przyszło zamienić dostatnie
życie na walkę o przeżycie w warunkach niegodnych człowieka. Pobyt w getcie, a
później czternaście miesięcy w kompletnej ciemności lwowskich kanałów to czas,
w którym nastąpił ciąg wielkich małych cudów, obcy ludzie stali się rodziną, a
dobry Polak okazał się Aniołem Stróżem. Szczegółowa, relacja wydarzeń z
pierwszej ręki, spisana zaraz po wyzwoleniu to niezwykle cenny dokument
historyczny dla okresu okupacji sowieckiej i niemieckiej, obrazujący surową
codzienność życia mieszkańców Lwowa.
Wstęp I
Ryszard Kapuściński kilkukrotnie (i z naciskiem) powtarzał,
że każdy opowiada tę samą historię inaczej, pamięta co innego, na inne rzeczy
zwraca uwagę. Warte zapamiętania.
Wstęp II
Oglądałam „W ciemności” Agnieszki Holland, czytałam
„Dziewczynkę w zielonym sweterku” Krystyny Chiger. Trzymając w dłoni
wspomnienia jej ojca, pytałam samą siebie, po co po raz kolejny wracam do
dobrze znanej historii. Czy wyniosę z niej coś nowego? Przecież ja już wszystko
(teoretycznie) wiem. Pomimo upływu lat zdarzają mi się takie przebłyski porażającej
głupoty, przekonanie, że nic mnie już nie zaskoczy.
Ano zaskoczyło. A ilekroć potem czytałam słowa
Kapuścińskiego, myślałam o „Świecie w mroku” Ignacego Chigera.
Jest to książka o przetrwaniu, kilkunastu miesiącach
spędzonych w kanałach. Ale jednocześnie Ignacy Chiger opowiada o wszystkim tym,
co poprzedziło ucieczkę jego rodziny do ciemnej, zaszczurzonej i wilgotnej
kryjówki. I przyznaję, że to relacja bardziej dynamiczna, dojrzała i po prostu
ciekawsza od relacji jego córki. A przede wszystkim – inna.
Krótkie wspomnienie małej Krysi Chiger powstałe w niedługim
czasie po wyjściu z ciemności kanałów to prolog „Świata w mroku”. Jest w nim
zawarty tak wielki ładunek emocjonalny, opisane są zwięźle acz żywo warunki
życia w kanałach w taki sposób, w jaki nie udało się tego powtórzyć dorosłej
już Krystynie.
A potem zaczyna opowiadać Ignacy Chiger. Jego opis życia tak
pod okupacją radziecką, jak i pod okupacją niemiecką jest mocny, trafny,
okrutny. Chiger jest wytrwanym, inteligentnym obserwatorem i dzięki temu kreśli
przed oczyma czytelnika wojenne losy Lwowa w sposób, jakiego nie powstydziłby
się żaden kronikarz. Chiger ma niezwykły dar opowiadania, celne uwagi,
zauważane niuanse i wielka miłość do miasta wręcz przenoszą czytelnika do
okresu wojennej zawieruchy w Galicji. Pojawiające się gdzieniegdzie banalne,
znane (wyświechtane) porównania nie przeszkadzają w ogólnym odbiorze książki.
Odwrotnie – nadają jej bardziej ludzki wymiar. A pamiętać trzeba, że w owych
czasach przymiotnik „ludzki” i wszystko, co z tym związane, było towarem
deficytowym.
Słowa prawdy o głupocie systemu komunistycznego, o mało rozgarniętych
ludziach, którzy, gdyby nie rewolucja 1917 roku, nadal oraliby ziemię a nie –
dzierżyli niemal bezgraniczną władzę, o mentalności, która nie zmienia się wraz
z przemianowaniem ministrów na komisarzy ludowych, która zatwardziale tkwi w
tych ponurych umysłach komunistycznych „oswobodzicieli”, są wprowadzeniem do
studium porównawczego z nazizmem. Wraz z Niemcami przyszedł inny rodzaj
terroru, inne (acz równie nędzne) traktowanie człowieka, pojawiła się inna
mentalność. Te następujące po sobie dwie okupacje wyniszczające ludzi i miasto
ukazał Ignacy Chiger pierwszorzędnie. Niby różne, a jednak mające na celu
jedno: jak najbardziej upodlić człowieka. Świat pogrążył się w mroku dla
Chigera i jego rodziny na długie miesiące przedtem nim zdecydował się
sprowadzić swoją rodzinę do kanałów.
Przede wszystkim zaś przekaz Chigera był jasny: w
ekstremalnych czasach egzamin z humanitaryzmu tylko jednostki zdają celująco i
nie liczy się narodowość: Rosjanin, Niemiec, Ukrainiec czy Polak.
Mocna książka. Ważna.
Polecam.
Moja ocena: 5.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz