środa, 23 kwietnia 2014

Éric-Emmanuel Schmitt „Kobieta w lustrze“

Éric-Emmanuel Schmitt, Kobieta w lustrze, Znak, Kraków 2012, 457 s.

Życie to coś więcej.
Więcej niż rola do odegrania. Niż religia i konwenanse. Więcej niż mąż i dziecko. Pieniądze i sława.
Trzy kobiety. Gwiazda filmowa, mistyczka, arystokratka zafascynowana psychoanalizą.
Na pozór dzieli je wszystko. Łączy obsesyjna myśl, że muszą porzucić swoje dotychczasowe życie i odnaleźć to, co naprawdę ważne.

„Kobieta w lustrze” to chyba najbardziej babska powieść w dotychczasowym dorobku Schmitta. Czytając tę pokaźną książkę czułam się tak, jakbym odkrywała w jednym z moich ulubionych pisarzy pierwiastek kobiecy. Portrety Anne, Hanny i Anny Lee są chwilami tak intymne, jakby autor podglądał je przez dziurkę od klucza. To się nazywa wyobraźnia!
Anne z Brugii żyła w okresie renesansu. Hanna mieszkała u boku męża w secesyjnym Wiedniu, Anny Lee jest młodą nadzieją Hollywood. Czytamy o ich losach naprzemiennie i krok po kroku poznajemy ich życie. Anne staje u progu dorosłości, właśnie ma wyjść za mąż, co jej rodzina uważa za szczyt marzeń, Hanna ma wszystko: pieniądze, pozycję i tylko jedno zadanie: dać potomka swemu mężowi, natomiast Anny Lee zatraca się w pijaństwie i narkotykach w czasie wolnym od pracy. Żadna z nich nie czuje się szczęśliwa i każda bardziej lub mniej świadomie pragnie wpłynąć na swój los. Anne pisze płomienne, ekstatycznie erotyczne wiersze o Chrystusie, Hanna zatraca się w nałogowym kupowaniu szklanych kul, millefiori, a Anny Lee powraca do zdrowia w świetle kamer. Wiersze młodej brugijki wzbudzają skrajne uczucia, Hanna w końcu zachodzi w ciążę, Anny Lee spotyka na swojej drodze mężczyznę, któremu nie zależy wyłącznie na seksie.
Opowieści o Anne i Hannie bardzo przypadły mi do gustu. I dywagacje na temat istoty dobra i zła, i na temat seksualności to coś, w czym Schmitt czuje się pewnie, pisze z poetycką narracją, z takim zaangażowaniem, że czytelnik przenosi się do renesansowej Brugii lub secesyjnego Wiednia z wszystkimi zaletami i przywarami tamtych miejsc i czasów. Tymczasem w losach Anny Lee pobrzmiewa chwilami fałszywa nuta. Schmitt jest dobrym psychologiem, ale młoda dziewczyna upada tak nisko, spędza czas tak nijako, że chwilami po prostu staje się na wskroś papierowa. Jakoś jej nie polubiłam. Nie uwierzyłam jej. Nie do końca.
Jako całość „Kobieta w lustrze” podobała mi się bardzo. Pozostawiła we mnie nie tylko pytania, ale i pragnienie odwiedzenia Brugii. Może powrotu między wiedeńskie uliczki. Obejrzenia na własne oczy miejsc, o których pisał Schmitt. I może odnalezienia gdzieś duchów Anne i Hanny.
Polecam.
Moja ocena: 5

* * *

Schmitt Éric-Emmanuel; Kobieta w lustrze;
Wierz mi, moje dziecko, lepiej karmić ludzi małym dramatem niż autentyczną tragedią.

Schmitt Éric-Emmanuel; Kobieta w lustrze;
Są dwa uczucia, których natura ludzka nie znosi: wdzięczność i wspólne poczucie winy. Nikt nie żywi ich zbyt długo.

Schmitt Éric-Emmanuel; Kobieta w lustrze;
Słowa nie ograniczają się do samych słów, bo każde z nich ma sens wyłącznie w połączeniu z innymi. Jaki z tego wniosek? Słowa nie są naszą własnością, lecz biorą się z koncepcji, którą wyrażają, i są zawsze solidarne, niczym żołnierze w armii. Wśród słów nie ma strzelców wyborowych. Liczy się tylko cały oddział.

Schmitt Éric-Emmanuel; Kobieta w lustrze;
(...) chyba nie zamierzasz kręcić filmów w Europie, przecież nie upadłaś aż tak nisko! Coś takiego robi się pod koniec kariery, nie wcześniej. Film europejski, tak jak reklamy kremów przeciwzmarszczkowych, jest zawsze oznaką schyłku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz