środa, 23 kwietnia 2014

Ryszard Kapuściński „Imperium”

Ryszard Kapuściński, Imperium, Czytelnik, Warszawa 1993, 336 s.

Bestseller 1993 roku, tłumaczony na całym świecie. „Imperium” to bodaj najwybitniejsze dokonanie indywidualnego, pełnego inwencji stylu reportażu Kapuścińskiego, niemożliwego do naśladowania, a będącego niedościgłym wzorem dla największych dziennikarzy dzisiejszych czasów. Uchwycony na gorąco, w pełnych znaczeń przybliżeniach i detalu proces rozpadu Związku Radzieckiego - ostatniego imperium kończącego się stulecia

„Imperium” to ostatnia książka przeczytana w 2013 roku. I z pewnością jedna z najlepszych i w dorobku Ryszarda Kapuścińskiego, i spośród tych, jakie mi przyszło czytać w ubiegłym roku.
Pierwsza część książki odnosi się do lat sprzed upadku ZSRR. Jest dość krótka. Z punktu widzenia reportera najważniejszy jest tekst o rodzinnym Pińsku z okresu II wojny światowej. Fragmenty tego reportażu przywoływał również Artur Domosławski w swojej biografii Kapuścińskiego, dodatkowo wytykając swemu mistrzowi nieścisłości.
Naprawdę fascynujące opowieści zaczyna snuć Kapuściński dopiero w części poświęconej czasom, kiedy Związek Radziecki zaczynał się chwiać. Opisy Workuty, Magadanu i Kołymy są sugestywne i przejmujące. Nie czytałam nigdy Sołżenicynowskiego „Archipelagu GUŁag” i pewnie trochę czasu minie, nim go przeczytam. Opowieści Kapuścińskiego dotyczą tylko okolicy Magadanu i to w czasie, kiedy po gułagach pozostały już tylko niszczejące budynki. Ale talent reportera potrafił ożywić te mury, a dywagacje na temat moralności zdawały się ożywiać duchy dawno zmarłych: strażników i więźniów. I jest jeszcze ten wszechogarniający mróz, bezkresna biel będące naturalnym murem chroniącym przed ucieczką skazanych i będące też dodatkową torturą. Wspaniale napisane.
Pisał również Kapuściński o Górnym Karabachu. Konflikt, bojówki i cierpienia cywilnej ludności, to tematy, w których reporter poruszał się biegle. Sposób w jaki się dostał w upragnione miejsce przypomina inne sensacyjne opowieści Kapuścińskiego. Tym razem jednak nie ma spalonej słońcem Afryki, lecz wojna gdzieś w zakątku upadającego Imperium. Napisane z werwą i rozmachem, lepsze od niejednej powieści. Ta wnikliwość w obserwowaniu i opisywaniu ludzi, ich emocji i poczynań zawsze wyróżniała autora. Niebezpieczeństwo go pociągało. I umiał to opisać. Bo któż inny potrafiłby uczynić sensacyjną wyprawę za mury Kremla? Bezczelność z jaką tam Kapuściński powracał, chociaż zewsząd napotykał milczących strażników, zjawiających się znikąd i potem rozpływających się w niebycie.
Jest u Kapuścińskiego i historia starsza, i ta najnowsza. Jest ukazana mentalność niektórych Rosjan, ich nacjonalizm i wiara, że świat powinien przepraszać Rosjan za Rewolucję Październikową. A z drugiej strony: do Mauzoleum Lenina wciąż stoją kilometrowe kolejki, żeby na własne oczy zobaczyć zmumifikowane zwłoki Wodza.
Czyta się „Imperium” wspaniale. Wyczuwa się w zdaniach rosyjskie klimaty, problemy ostatniego tak wielkiego mocarstwa na świecie. Kolosa na glinianych nogach, który za nic miał życie ludzkie nie tylko skazując setki tysięcy na pobyt w gułagach, ale i prowadząc dziwaczną politykę ekonomiczną, rabunkową gospodarkę przyczyniającą się do wyniszczania dobrych gruntów i do głodowania kolejnych milionów.
Polecam. I tylko szkoda, że po raz kolejny w tekście nie ma żadnych fotografii. Kapuściński udokumentował swoje wyjazdy do ZSRR, ale są tylko wzmianki o uwiecznianiu pewnych twarzy czy sytuacji.
Moja ocena: 6

* * *

Kapuściński Ryszard; Imperium;
Taka jest bowiem szatańska natura wszelkiego zła – że bez naszej wiedzy i zgody potrafi nas ono zaślepić i wcisnąć w swój kaftan.

Kapuściński Ryszard; Imperium;
Między Rosjaninem i jego Imperium istnieje silna i żywa symbioza, losy mocarstwa to coś, czym się Rosjanin prawdziwie i głęboko przejmuje. Dziś także!

Kapuściński Ryszard; Imperium;
Doświadczenie uczyło, że ilekroć jacyś ludzie brali mnie na ryzykowną, niepewną, nieprawdopodobną wyprawę, nie należało zadawać pytań. Jeżeli pytasz, to znaczy – nie ufasz im, nie jesteś pewien, boisz się. A przecież mówiłeś, że chciałeś. Decyduj się – jesteś gotów na wszystko czy nie? Poza tym – nie ma czasu! Jest zbyt późno na rozterki, na wahania, na alternatywy!

Kapuściński Ryszard; Imperium;
Wielu bossów partyjnych pisze we wspomnieniach, że o tym, iż szykowano ich upadek, wnioskowali stąd, że telefony na ich biurku odzywały się coraz rzadziej, aż zamilkły na dobre. Oznaczało to koniec kariery, degradację, dymisję, a kiedyś – zagładę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz