wtorek, 8 kwietnia 2014

Jonathan Kellerman „Potwór”

Jonathan Kellerman, Potwór, Amber, Warszawa 1999, 320 s.

W zakładzie dla umysłowo chorych przestępców przebywa psychopatyczny morderca. Jego przypadek jest wyzwaniem dla doktora Delaware. Mężczyzna potrafi przewidzieć kolejne brutalne zabójstwa, których seria wstrząsa Los Angeles. Szukając rozwiązania zagadki, Alex odkrywa przerażającą zbrodnię zrodzoną przez zło i szaleństwo..

Wakacje i „krwawy sierpień” zakończyłam z hukiem. Poza jednym zbyt widocznym elementem, który chociaż od razu rzucił mi się w oczy, to i tak źle go przypasowałam, fabuła „Potwora” podobała mi się bardzo.
Szpitale psychiatryczne, a szczególnie oddziały zamknięte mają w sobie elementy szalenie przygnębiające, ukazują ludzi, którzy chociaż fizycznie zdrowi, psychicznie nie nadają się do życia pośród bliźnich. Powraca zatem po raz kolejny kwestia funkcjonowania naszego mózgu, zachodzących w nim procesów prowadzących do zwarć i w konsekwencji do utraty „człowieczeństwa”.
Tytułowym „potworem” jest mężczyzna, który kiedyś dopuścił się brutalnego zabójstwa. Alex Delaware znowu grzebie w przeszłości – zarówno pacjenta, jak i ofiary. Kiedy dopatruje się podobieństw – sprawa zamiast ruszyć do przodu, zaczyna się dodatkowo komplikować. I jeszcze te momenty „jasnowidzenia”, których jedni psychiatrzy nie potrafią wytłumaczyć, a inni je bagatelizują.
W „Potworze” Kellerman dał popis całej swej zawodowej wiedzy, ukazał ludzi chorych psychicznie, bądź też dręczonych wydarzeniami z przeszłości, z którymi nie potrafią sobie poradzić. Ukazał również ludzi, którzy tylko z definicji tymi ludźmi są, bowiem już dawno przeżarło ich zło.
Dobrze napisana, w ponurych klimatach. Ciekawa końcówka.
Moja ocena: 5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz