poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Pablo de Santis „Teatr pamięci”

Pablo de Santis, Teatr pamięci, Muza, Warszawa 2007, 136 s.

Jak jest kształtowana ludzka pamięć i czy można w nią wniknąć? Jak manipulować ludzkimi wspomnieniami? Tajemnicza fundacja doktora Fabrizio stara się zgłębić tajniki ludzkiej pamięci. Jej naukowi spadkobiercy wykluczają ze swego grona neurologa Martina Nigro. Do szpitala, w którym pracuje, trafia pacjent z amnezją. Próby przywrócenia mu wspomnień do niczego nie prowadzą, natomiast ktoś chce go zabić. Tajemniczych zdarzeń przybywa, lecz wraz z rozwojem akcji staje się coraz jaśniejsze, kto za nimi stoi.

Pani bibliotekarka dała mi „Teatr pamięci”, kiedy poprosiłam o jakąś mroczną lekturę. Mrocznej powieści Pablo de Santis bynajmniej nie napisał. Ale chociaż już po kilku stronach wiedziałam, że nie o to mi chodziło, postanowiłam czytać dalej. Zainteresowała mnie kwestia pamięci, zapamiętywania i zapominania.
Pablo de Santis proponuje prozę na poły fabularną: wątek pacjenta z amnezją, na poły popularnonaukową: wszelkie ciekawostki związane z funkcjonowaniem ludzkiej pamięci i mnemotechniki. Autor odwołuje się do przykładów z przeszłości, sama zaś powieść tytuł zawdzięcza teatrowi pamięci Giulio Camillo, włoskiego erudyty żyjącego na przełomie XV i XVI wieku. Camillo poświęcił się idei stworzenia konstrukcji przestrzennej, która pozwoliłaby utrwalić zgromadzoną wiedzę. Pablo de Santis dokładnie opisuje, jak Włoch wyobrażał sobie tę budowlę, co więcej, w „Teatrze pamięci” znajdujemy zbudowany pierwowzór teatru pamięci. A może tylko kopię, bo historycy do tej pory nie są zgodni czy Giulio Camillo zbudował swój teatr, czy tylko do końca skupiał się na teorii.
Pamięcią zajmuje się dziwna Fundacja doktora Fabrizio. Główny bohater współpracował z nią kiedyś, potem jednak musiał odejść. Korzystając z okazji, że wszystkie ślady prowadzą do Fundacji, Martin Nigro wraca do ośrodka. I tu czeka go zdziwienie. I zarazem zaczyna się najdziwniejsza część książki, fabułą przypominająca „Zygzaka” José Somozy, acz napisana niestety gorzej. Pablo de Santis zanurza się w fantastykę naukową i kompletny chaos. Wydarzenia są coraz bardziej nieprawdopodobne, powieść zaczyna nużyć.
„Teatr pamięci” jest krótki. Bardziej przypomina rozbudowane opowiadanie niż powieść. Chwilami autor wzbija się na szczyty erudycji, czaruje czytelnika wiadomościami i ciekawostkami, jego proza, choć oszczędna w słowach nosi znamiona literackiej lekkości. A jednak zdarzają się fragmenty przyciężkie, przeładowane, które skutecznie studzą zapał do dalszego czytania.
Moja ocena: 3.5

* * *

De Santis Pablo; Teatr pamięci;
Noce w szpitalu są najlepszymi sojuszniczkami choroby; dlatego kiedy tylko pojawia się u pacjenta minimalna poprawa, ubiera się go i wysyła do domu, pod pretekstem niedoboru łóżek, fatalnego stanu publicznej służby zdrowia, wielkiej kolejki oczekujących w karetkach pogotowia na wolne miejsce. Prawda jest inna: szpital zabija.

De Santis Pablo; Teatr pamięci;
Rodzimy się dla drobiazgów, drobiazgi to szpilki, którymi przyczepiamy wspomnienia do naszej pamięci. W pamięci zawsze wieje wiatr i to, co nie jest dobrze przyszpilone, odlatuje i nie wraca.

De Santis Pablo; Teatr pamięci;
Pierwszy raz przyszło mi do głowy, że samotność z wyboru to grzech doskonały: jedyny, który jednocześnie jest karą za samego siebie.

De Santis Pablo; Teatr pamięci;
Kiedyś powiedział mi: trzeba pisać zwięźle, niemal aforystycznie, żeby ci, co idą za nami, nie przestali nas interpretować. Instrukcje, jak pośmiertnie zostać myślicielem.

Teatr pamięci Giulio Camillo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz