piątek, 4 kwietnia 2014

Tina Nash „Oślepiona”

Tina Nash, Oślepiona, Amber, Warszawa 2013, 330 s.

Kochała go bezgranicznie. A on pozbawił ją oczu… Kiedy w roku 1999 dziewiętnastoletnia Tina poznała Shane’a, koleżanka ostrzegła ją, że jest niebezpieczny. Lecz gdy spotyka go dziesięć lat później, widzi w nim przede wszystkim mężczyznę, w którego silnych ramionach znajdzie upragnione poczucie bezpieczeństwa. Całkowicie zauroczona nie zauważa, jak agresywny potrafi być jej ukochany.

Nie potrafię współczuć Tinie. Jako samotnej matce państwo zapewniło jej mieszkanie i zasiłek, nie pracowała i teoretycznie mogła cały wolny czas poświęcać synom. W praktyce umawiała się z koleżankami, podobnie jak ona będącymi na utrzymaniu opieki socjalnej i ponad wszystko stawiała dobrą zabawę. Picie, faceci, chichoty – zachowanie nastolatki bez zobowiązań i dowartościowywanie się, że jeszcze nie wszystko stracone, że życie przed nią. Tina miała w głowie tylko to, jak się ubierze na kolejną imprezę lub z kim wyjdzie się zabawić. Nie musiała się martwić o pieniądze, o żadnej pracy nawet nie myślała, bo po co? Doskonale jej się żyło na koszt podatników. Do szczęścia brakowało tylko faceta. I w końcu sobie znalazła – „słodkiego brutala”, który okazał się najzwyklejszym psychopatą.
I tu zaczyna się dramat. Ale nie dramat zakochanej kobiety, lecz jej dzieci, które musiały na to wszystko patrzeć: jak Shane bije ich matkę, jak ją szantażuje i panoszy się w ich domu. Tina Nash wciąż dawała mu nowe szanse, nawet kiedy Shane Jenkins trafił do więzienia, nie uwolniła się od niego. Strach przeplatał się z chorym pojęciem miłości. I w końcu ta „miłość” zwyciężyła, nie liczyły się dzieci, nie liczył się spokój. Nie potrafię uznać za wzruszającą opowieści o kobiecie, która po wszystkich tych brutalnych atakach, jakich doświadczyła od mężczyzny, ponownie pozwoliła mu zamieszkać w swoim domu. Nie byli związani formalnie, nie była od niego zależna finansowo, była za to bezgranicznie głupia i pusta. I bezdennie naiwna.
Karę za swoją głupotę poniosła straszną – Shane Jenkins torturował ją przed dwanaście godzin, podczas których ją oślepił i prawie zabił. Ale znów – Tina Nash nie wspomina nic o tym, co czuły jej dzieci, również będące wówczas w domu. Jaki strach zagnieździł się w trzynastolatku, który był bezsilny w konfrontacji z rozszalałym psychopatą, jak to wszystko przeżył trzyletni Liam? Dzieci, które powinny być najważniejsze w życiu Tiny, przewijają się przez całą jej opowieść marginalnie. Młodszy chłopiec często spędzał weekendy ze swoim ojcem, wówczas Tina czuła się wolna od wszelkich zobowiązań i mogła się bawić. To było dla niej najważniejsze.
Naprawdę nie potrafię wykrzesać z siebie współczucia. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak można przedkładać mężczyznę nad dobro dzieci. Jak można tak kogoś pragnąć, że nie straszne są najgorsze upokorzenia? Opowieść Tiny Nash jest przestrogą, jak głupota może doprowadzić do nieszczęścia. I tak na marginesie: czy jednak coś nie szwankuje w opiece państwa, skoro zdrowa kobieta zamiast pracować siedzi w domu bezczynnie?
Moja ocena: 4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz