środa, 16 kwietnia 2014

Nickie Roberts „Dziwki w historii”

Nickie Roberts, Dziwki w historii. Prostytucja w społeczeństwie zachodnim, Volumen. Alfa, Warszawa 1997, 552 s.

„Dziwki w historii" to żywa, prowokująca i robiąca wrażenie próba obrony „niewinnych" prostytutek, które autorka uznaje za najbardziej pokrzywdzone kobiety w historii. Opowiada historię prostytucji od egipskich kapłanek i kurtyzan starożytnej Grecji do prostytutek z końca XX wieku, przytaczając setki anegdot z domów publicznych i życia kobiet tam pracujących. Przedstawione w książce argumenty przekonają - być może - zarówno mężczyzn, uważanych za „ekspertów” w tej dziedzinie, jak i kobiety - feministki, przeciwniczki prostytucji.

Kiedyś wynikła w towarzystwie rozmowa, kto jest bardziej moralny: dziwka czy złodziej. Zdecydowana większość z nas opowiedziała się za dziwką. Narzeczony znajomej stwierdził jednak, że złodziej jest o wiele bardziej moralny niż prostytutka, bo nie sprzedaje swego ciała. Jego postawa względem dziwek była nieprzejednana i o wiele łatwiej wybaczyłby kieszonkowcowi, który ukradł mu portfel niż jakiejkolwiek dziwce. Przypomniałam sobie tamtą dyskusję czytając książkę Nickie Roberts. I chociaż wątpię, by A. przeczytał tę recenzję, dedykują ją jemu, żeby sobie jeszcze raz przemyślał swój osąd.
Już w przedmowie Nickie Roberts zastrzega sobie stronnicze podejście do tematu i bycie całym sercem po stronie nie ukazującej skruchy dziwki. I dobrze. Po wiekach mizoginistycznych tekstów, po wiekach zamykania kobiet w domu i pomawiania ich o najgorsze grzechy, a wręcz bycie największym grzechem (jak pisał Klemens z Aleksandrii: „Każda niewiasta powinna zapłonąć ze wstydu na myśl, że jest niewiastą.”, Jan Chryzostom: „Żadna z dzikich bestyj nie jest tak szkodliwa jak kobieta.”, święty Paweł: „To nie mężczyzna powstał z kobiety, lecz kobieta z mężczyzny. Podobnie też mężczyzna nie został stworzony dla kobiety, lecz kobieta dla mężczyzny. Oto dlaczego kobieta winna mieć na głowie znak poddania...”), nie zaszkodzi, jeśli powstanie choćby jedna monografia ukazująca kobiety zajmujące się nierządem w innym niż grzeszne, świetle.
Widać że Nickie Roberts włożyła w pisanie wiele pracy. Dominującą kwestią jest historia prostytucji, ale mamy i szerszy kontekst. Roberts zaczyna od prapoczątków, matriarchatu i kultu Wielkiej Bogini. Pisze o społeczeństwach Mezopotamii i Egiptu, kiedy do głosu powoli dochodzili mężczyźni. Na poważnie do niszczenia kultu bogini zabrali się Hebrajczycy wierzący w mściwego Jahwe. Wystarczy przeczytać Stary Testament i zepchnięcie kobiety do roli istoty posłusznej mężczyźnie, pozbawionej jakichkolwiek praw jawi się z całą ostrością. Dalej Roberts pisze o sytuacji kobiet w Grecji i Rzymie i w końcu przechodzi do epoki narodzin chrześcijaństwa. Przedstawia traktowanie kobiet od średniowiecza po dzień dzisiejszy.
Autorka zwraca szczególną uwagę na mężczyzn, za sprawą których postrzeganie kobiet jako istot gorszych przez wieki utrwaliło się w świadomości ludzkiej. Pierwszym z nich był Solon. Swego czasu uczyłam się o jego reformach i w pamięci utrwaliła mi się postać dalekowzrocznego prawodawcy. Roberts ma jednak o nim inne zdanie. Demokracja Solona i jemu podobnych była demokracją zarezerwowaną dla mężczyzn. Za sprawą jego pomysłów prawodawczych kobiety zostały zamknięte w domach i pozbawione prawa głosu. W porównaniu do Atenek dumne Rzymianki były w o wiele lepszej sytuacji, miały coś, czego później nie zaznały przez stulecia inne „porządne” kobiety: niezależność. Skończyła się ona wraz z erą chrześcijaństwa i obsesją ojców Kościoła na punkcie moralności. Strach przed seksualnością kobiet przerodził się w nienawiść do nich, a „przywódcy religijni wybrali «grzesznicę» na ściek zbierający poczucie winy seksualnej i hipokryzję całego społeczeństwa” jak dosadnie podsumowuje Roberts. Co ciekawe, pomimo niemalże zrównania kobiety z niewolnikiem, prostytucja była po cichu akceptowana tak przez Kościół, jak i możnowładców. Powód był prosty: czerpali z tego konkretne (niemałe) zyski.
W czasach nowożytnych kobieta została odsunięta od możności wykonywania większości zawodów czy rzemiosł. Miała przed sobą albo „karierę” żony albo mogła zostać szwaczką czy służącą i pracować po kilkanaście godzin za lichą zapłatę. Część wybierała zawód prostytutki jako lepszy sposób zarabiania na życie. Wraz z wiekiem XIX i epoką wiktoriańską swoboda i rozrywkowy tryb życia co lepszych prostytutek stał się solą w oku moralistów. Dziwki wolały się bawić niż ciężko pracować, wolały spędzać wieczory w teatrze niż siedzieć w domu przy mężu.
Status prostytutek i domów publicznych starano się wcisnąć w ramy prawodawstwa już od czasów najdawniejszych. Od zawsze też namawiano dziwki, żeby się nawróciły. W średniowieczu wspólnoty zakonne nawróconych nierządnic, zwane „Domami Magdalenek” pojawiały się w całej Europie. Dyscyplina w nich była mniej lub bardziej restrykcyjna. Prostytutki, które postanowiły pozostać w zawodzie starano się zamykać w określonych granicach miasta i w ten sposób zapanować nad nimi. W Londynie dzielnicą czerwonych latarni było Southwark znajdujące się naprzeciw City, na południowym brzegu Tamizy. We francuskim Blois dziwki pracowały przy ulicach o wielce wymownych nazwach: rue Rebrousse-Pénil i rue Pousse-Pénil. Jeszcze barwniejsze były nazwy ulic paryskich.
Wraz z coraz większą restrykcyjnością stosowaną wobec prostytutek zmieniały się i osoby czerpiące z niej zysk. Prostytucja zeszła do podziemia, a na pracy kobiet zaczęli się bogacić kryminaliści.
Roberts pisze o zwykłych prostytutkach, o dziewczynach praktycznych, dla których prostytucja była sposobem na zgromadzenie majątku, o biednych ulicznicach i o luksusowych kurtyzanach. Daje wgląd w życie każdej z tych grup. Na koniec warto wspomnieć o tych najbardziej znanych. W starożytności rzeźbiarz Praksyteles miał kochankę Fryne, jedną z najsławniejszych heter ówczesnych Aten. Pozowała często do posągów i obrazów Afrodyty. Do czasów obecnych przetrwała rzymska kopia rzeźby Praksytelesa „Afrodyta z Knidos”.
Znaną kurtyzaną XVII wieku była Catherine Sedley. Była bogata z domu i kurtyzaną postanowiła zostać z miłości do niezależności i pieniędzy. Obdarzona inteligencją i dowcipem święciła triumfy na dworze Jakuba II. Mając 38 lat wyszła za mąż wnosząc mężowi nie tylko majątek, ale i tytuły, jakimi została obdarowana w czasie kariery kurtyzany. Jednak najbardziej znaną kurtyzaną okresu Restauracji była „śliczna figlarka” Nell Gwynn. Pochodziła z dołów społecznych, była świetną komediantką i metresą Karola II.
Dziewiętnastowieczny Paryż słynął z pięknych kurtyzan. Najsławniejszą była Marie Duplessis zapamiętana jako Dama Kameliowa. Przyjmowała nie tylko bogatych próżniaków, ale i pisarzy: Alfreda de Musset, Eugeniusza Sue czy Aleksandra Dumasa syna. Spotykała się też z Ferencem Lisztem – jednym z najbardziej znanych kompozytorów XIX wieku. Zmarła bardzo młodo, mając 23 lata.
Nickie Roberts napisała monografię językiem barwnym, często odwołując się do opinii, kupletów czy utworów powstałych w określonych epokach. Pisze o tej części historii, która najczęściej jest wstydliwie przemilczana przez poważnych naukowców. To ona wspomniała o tysiącu prostytutek towarzyszących krzyżowcom, o czym Steven Runciman na kilkuset stronach nawet się nie zająknął. To ona przedstawia etymologię dziwkarskich nazw ulic Paryża i Londynu. To ona wyraża bezkompromisowe opinie stając w obronie kobiet do samostanowienia o sobie. Warto przeczytać „Dziwki w historii” i spojrzeć świeżym okiem na przeszłość kobiet. Polecam.
Moja ocena: 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz