wtorek, 29 kwietnia 2014

Michaił Bułhakow „Powieść teatralna”

Michaił Bułhakow, Powieść teatralna, Atext, Gdynia 1991, 173 s.

Opowieść o młodym dramaturgu-debiutancie, który, usiłując przedrzeć się ze swą sztuką na scenę, zmaga się ze zbiurokratyzowaną machiną życia teatralnego. W powieści pobrzmiewają akcenty autobiograficzne - Bułhakow przecież miał ustawiczne kłopoty z publikacją swych książek (jego "mecenasem", jak opowiadają liczne anegdoty, nieoczekiwanie został w końcu sam Stalin) - a przedstawione w krzywym zwierciadle środowisko ludzi teatru tworzy swoistą atmosferę życia teatralnego w Moskwie lat trzydziestych.

Czytanie „Powieści teatralnej” bez znajomości „Dzienników” Michaiła Bułhakowa jest zajęciem nieco jałowym, że pozwolę sobie na parafrazę zdania Stanisława Mackiewicza (Cata). Co prawda Mackiewicz odnosił się do znajomości politycznej sytuacji odnośnie „Biesów” Dostojewskiego, ale idea przyświecająca powieści Bułhakowa jest taka sama. Jest to bowiem utwór aluzyjny, z kluczem. Postaci występujące w powieści miały swoje odpowiedniki w życiu realnym, a kłopoty Bułhakowa z wystawieniem jakiejkolwiek sztuki po roku 1929 są ogólnie znane. Główny bohater „Powieści teatralnej” – Siergiej Maksudow, to nikt inny, jak sam Bułhakow, pod nazwą Teatru Niezależnego ukrył pisarz Moskiewski Akademicki Teatr Artystyczny, czyli MChAT, strachliwy Iwan Wasiliewicz to „ten” Stanisławski i tak dalej i aż do końca.
Gorzkie refleksje na temat swych niepowodzeń dramaturga umieszczał Bułhakow w „Dzienniku”, „Powieść teatralna” jest natomiast utworem pełnym dowcipu, sarkazmu i błyskotliwych spostrzeżeń odnośnie ludzi teatru. Przypomnijmy, że Bułhakow zakochał się w atmosferze panującej za kulisami i na widowni, i do teatru chodził namiętnie, nawet wówczas, kiedy nikt go wystawiać nie chciał. Ów zachwyt i chwilę zakochania odnajdziemy i w „Powieści”. Z kolei postaci opisane są ciepło, acz z domieszką celnej ironii. Ten teatralny światek wydaje się funkcjonować na zasadach przeczących wszelkim regułom. Wszystko dzieje się tu w pośpiechu, kierownik załatwia pięć telefonów jednocześnie, sekretarka ma tak podzielną uwagę, że może rozmawiać przez telefon, rozmawiać z petentem osobiście i jednocześnie przepisywać dyktowany tekst, a z Iwanem Wasiliewiczem trzeba umieć rozmawiać (czytaj: kłamać i przytakiwać), inaczej cała sztuka pójdzie do przeróbki.
Bułhakow „Powieści teatralnej” nie dokończył, świadom był, że i tak jej nie wydadzą. Tekst urywa się nagle, stanowczo zbyt szybko, a sama powieść jest zbyt krótka, zbyt mało jej! Specyfika myślenia moskwian żyjących w państwie, gdzie nie było się pewnym jutra, została przez pisarza ujęta w sposób tak prześmiewczy, jak i inteligentny. Perypetie Maksudowa, który chcąc pozostać wiernym sobie wolał popełnić samobójstwo niż kłamać są znamienne. Bułhakow też nie potrafił płaszczyć się, padać na kolana i wielbić władzę, której nie popierał. Żeby jednak w pełni docenić tekst, warto się zapoznać najpierw z „Dziennikiem”, przynajmniej z tymi fragmentami, gdzie przyszły autor „Mistrza i Małgorzaty” z goryczą pisał o Stanisławskim i innych ludziach związanych z MChAT-em. Nie da się oddzielić bowiem fikcji powieści od rzeczywistości w jakiej przyszło pisarzowi żyć.
Moja ocena: 5.5

* * *

Bułhakow Michaił; Powieść teatralna;
Swoich bohaterów trzeba kochać. W przeciwnym wypadku nie radzę nikomu chwytać za pióro: można się z góry spodziewać grubych nieprzyjemności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz