niedziela, 16 marca 2014

Agatha Christie „Autobiografia”

Agatha Christie, Autobiografia, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998, 590 s.

Wielka Agatha Christie, światowej sławy autorka powieści detektywistycznych, zabrała się za opisanie swojego długiego życia, mając dobrze po siedemdziesiątce. Błyskotliwa inteligencja, poczucie humoru, a także bogata wyobraźnia, która powołała do życia barwne postacie Herkulesa Poirot i panny Marple - i tym razem nie zawiodły pisarki. Agatha Christie prezentuje czytelnikom w tej książce najciekawszą historię, jaką kiedykolwiek napisała - opowiada o swoim życiu. To zdarzyło się naprawdę. Gdy miała siedemdziesiąt pięć lat, skończyła pisać swój życiorys, gdyż jak to ujęła: "To właściwy, jak sądzę, moment, żeby przestać. Dlatego, że jeśli chodzi o życie, to jest to już wszystko, co się da o nim powiedzieć". Wydana pośmiertnie "Autobiografia" ma większość zalet najlepszych utworów pisarki, łącznie z umiejętnością stawiania czytelnika wobec trudnych do rozwiązania zagadek, których w tej książce można znaleźć więcej niż w niejednej powieści angielskiej mistrzyni literatury kryminalnej.

Jest to autobiografia o tyleż niezwykła, że Agatha Christie pisała ją przez piętnaście lat. Jakby mimochodem pomiędzy powieściami o Herkulesie Poirot i pannie Marple. Sama zresztą Christie przyznała, że jej pisanie to wspomnienia bardziej niż autobiografia. „Wspominanie to jedna z rekompensat, jakie przynosi wiek, i to rekompensat z pewnością bardzo miłych.”
Pisarka miała dobre i ciekawe życie. Kładąc na jednej szali wszystko to, co pozytywne a na drugiej – smutne i negatywne, przeważają te pierwsze wydarzenia: szczęśliwe dzieciństwo, podróże, nieograniczona wyobraźnia, stworzenie ponadczasowych detektywów, udane małżeństwo numer dwa. Spełnionego, bogatego życia nie sposób docenić bez chwil troski, takimi punktami była śmierć ojca pisarki, koniec pierwszego małżeństwa i uwarunkowania historyczne (dwie wojny światowe).
W „Autobiografii” Christie nie zdradza żadnych sensacji z własnego życia. Pomija milczeniem sławny epizod z 1926 roku, kiedy to zniknęła na dziesięć dni. O swoim pierwszym mężu pisze z czułością i do końca stara się go w jakiś sposób usprawiedliwiać. Nie atakuje go korzystając ze swojej sławy i swych możliwości. Opisując dni kiedy została sama, zraniona i zdezorientowana, Christie ogranicza się do podania kilku faktów i stanu swego ducha. Czuć jednak, że rozstanie bolało ją, tym bardziej że z domu wyniosła wspomnienie szczęśliwego małżeństwa swych rodziców. Była także przedstawicielką swoich czasów i rozwód kojarzył się jej z klęską. Miała poczucie winy, że zgodziła się na usankcjonowane przez prawo rozstanie, że nie przeczekała szaleństw męża. W dzisiejszym świecie, kiedy idea małżeństwa uległa dewaluacji, skrupuły Agathy Christie brzmią staromodnie. A o staromodność trudno pisarkę posądzić. Rozstanie odreagowała w niekonwencjonalny sposób: podróżą Orient Expressem. Potem wielokrotnie (za sprawą drugiego męża) wracała na Bliski Wschód. Równie niekonwencjonalne było jej drugie małżeństwo – z czternaście lat młodszym archeologiem.
Podróże – te fragmenty autobiografii Christie są najbardziej frapujące. Przynajmniej moim zdaniem. Pamiętajmy – był początek XX wieku, co prawda Wielka Wojna uczyniła już pewien wyłom w życiu kobiet, ale nadal postrzegane były głównie jako osoby zajmujące się ogniskiem domowym. Tymczasem małżeństwo Christie wyruszyło w podróż dookoła świata. Były lata dwudzieste, o dekolonizacji nikt wówczas nie myślał, jawiła się może jako fantazja w głowach kilku afrykańskich studentów. Małżeństwo jechało w Misji Imperium Brytyjskiego, mieli zatem zapewnione wszystko co najlepsze, najbardziej wygodne. To wówczas Agatha Christie zobaczyła Kapsztad, Wodospady Wiktorii, Melbourne, Sydney, Hobart. W Honolulu uczyła się surfowania. Potem wizyta w Ottawie, Nowym Jorku. Czyż to nie brzmi jak bajka? A późniejsze wyprawy Orient Expresem, wizyty w Bagdadzie nie tkniętym późniejszą wojną, majestat Ur?
Oczywiście Christie nie pominęła wątków swoich bohaterów. Pisała o tym, jak zrodził się w jej głowie Hercule (nie Herkules!) Poirot, kto był pierwowzorem panny Marple, dlaczego zdecydowała się na napisanie powieści, której akcja działa się w starożytnym Egipcie. Te fragmenty szczególnie powinny zainteresować zagorzałych wielbicieli tak belgijskiego detektywa, jak i starej panny z St. Mary Mead.
Czyta się autobiografię bardzo dobrze. Zazwyczaj oszczędna w słowa w swoich kryminałach, Agatha Christie w opowieści o swoim życiu przywołuje klimat powiktoriańskiej Anglii, potem Anglii powojennej. Pisze o konwenansach, sposobie wychowywania dzieci, małżeństwach wojennych, czyli wszystkim tym, co splatało się nie tylko na jej historię, ale i historię jej kraju. A co najważniejsze pisze ciekawie, sentyment nie przesłania obiektywizmu.
Moja ocena: 5.5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz