czwartek, 20 marca 2014

Ryszard Kapuściński „Lapidaria I-III”

Ryszard Kapuściński, Lapidaria I-III, Agora, Warszawa 2008, 397 s.

„Lapidaria” Ryszarda Kapuścińskiego, nowa książka wybitnego pisarza, reprezentuje nowoczesną formułę prozatorską. Jest to gatunek z pogranicza reportażu, eseju, pamiętnika intymnego; polega on na budowaniu refleksji, nastrojów, ocen zamiast tworzenia postaci i fabuły. Z "Lapidarium" wyłania się sugestywny obraz Polski i świata lat osiemdziesiątych.

„Lapidaria I-III” wypożyczyłam w tutejszej bibliotece. Szybko jednak przekonałam się, że tym razem na wypożyczeniu się nie skończy. A dlaczego – o tym za chwilę.
„Lapidaria” obejmują notatki z lat 1980-1996, plus notatki meksykańskie z roku 1972. Rozstrzał lat jest pokaźny, a jeśli dodamy do tego wydarzenia, jakie miały miejsce na początku i końcu lat osiemdziesiątych, łatwo przewidzieć, że zawartość „Lapidariów” zapowiada się smakowicie. I tak jest w rzeczywistości.
Ciekawie się czyta o prognozach z 1972 roku – Kapuściński pisząc o gazecie elektronicznej obawiał się spłycenia wiadomości. Nie przewidział, że nastąpi etap pośredni – tabloidyzacja prasy, której już żadna elektronika czy internet bardziej zaszkodzić nie mogły.
Przede wszystkim jednak „Lapidaria” to nie książka do przeczytania za jednym podejściem. Ją powinno się smakować, delektować tekstem (nic nie poradzę, że dziś mam tak wybitnie kulinarne skojarzenia), powracać do każdego akapitu. Prawie wszystko ujęte jest w tak zwięzłą acz błyskotliwą formę, że nadawałoby się na motto czy cytat. Aż do przesytu. Brakuje „słabszych” fragmentów, które pozwoliłyby na chwilę oddechu, chwilę przerwy od bycia wciąż na najwyższych obrotach i totalnego skupienia. Oczywiście, ze względu na to, że zapiski obejmują kilkanaście lat, Kapuściński nie ustrzegł się powtórzeń. Szczególnie w prezentowanych wykładach można znaleźć to, co wcześniej już napisał pod wpływem chwili.
Nie mogłam się oprzeć i postanowiłam dokonać strategicznego zakupu „Lapidariów I-III” i „Lapidariów IV-VI”. Chciałam mieć możliwość powrotu do treści. Co się nacieszyłam dostawszy przesyłki, to moje.
Moja ocena: 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz