sobota, 1 marca 2014

Stanisław Jerzy Lec „Myśli nieuczesane”

Stanisław Jerzy Lec, Myśli nieuczesane, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1987, 144 s.

Sięgając po formułę starożytnych sentencji, posługując się ostrym dowcipem, kalamburem, skrótem myślowym, kondensacją znaczeń, Lec budował wyjątkowo trafny komentarz do wynaturzeń współczesnych czasów, nawiązując do najszerszego kontekstu kultury europejskiej. Stał się mistrzem paradoksu, tropicielem wszelkich myślowych falsyfikatów i językowych frazesów, zniewalających ludzką indywidualność i pozostających na usługach totalitaryzmu

„Myśli nieuczesane” Stanisława Jerzego Leca to książka nietypowa. Krótkie acz treściwe zdania. Całość iskrząca się ironią i dowcipem. Perełki myśli.
Kłopot z „Myślami...” jest taki, że nie da się ich po prostu przeczytać. Gubi się wówczas cały urok i istotę przekazu. Nadmiar błyskotliwości doprowadza do niebezpiecznego zobojętnienia i słowa przestają cieszyć. Przypomina to zjedzenie za jednym posiedzeniem całego lukru z babki drożdżowej, przyjemne do czasu, potem pozostaje nieprzyjemne wrażenie nudności.
Dlatego też „Myśli nieuczesane” należy dawkować sobie z umiarem. Kilkanaście aforyzmów i spostrzeżeń to akurat tyle, by zachwycić i dać do myślenia. Zrozumienie tego, co Lec miał na myśli, przełożenie na sytuacje dla siebie znajome, może będącą analogią do dzisiejszych czasów, polityki...
Raz w miesiącu, a dokładniej – pierwszego dnia każdego miesiąca będzie pojawiać się kolejny wpis z aforyzmami Leca. Tymi, które najbardziej przypadły mi do gustu, które przemyślałam i którymi chcę się podzielić.
A ocenę podam już teraz, bo chociaż wciąż jestem raczej bliżej niż dalej, to zachwyt nad słowami Leca mnie nie opuszcza.
Moja ocena: 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz